Jeden z największych w Europie festiwali literackich, odbywający się dorocznie w Hadze, Writers Unlimited, zgromadził w styczniu przeszło 80 pisarzy, poetów, intelektualistów obu płci i z różnych krajów. Tytuły paneli i dyskusji mówiły same za siebie: „Braterstwo”, „Równość”, „Wolność” oraz… „Wściekłość”. Bo jej ogniska wybuchają nie tylko w Europie, ale i w Stanach czy odciętej od nas brexitem Anglii.
To właśnie pół Anglik, pół Pakistańczyk Mohsin Hamid zarysował przejmujący obraz tego, co się z nami ostatnio dzieje. Pochodzący z kraju, którego nazwa to: „pak” – „czysty” i „stan” – „kraj”, wie najlepiej, że „czystość” jest utopią, fantomem, który odchudza społeczeństwa – „nieczystych” się prześladuje, ściga, dziesiątkuje. „W kraju czystych, nikt nie jest dość czysty” – konkluduje Hamid w tekście, który otworzył festiwal (można go również przeczytać w całości w „The Guardian”). Żaden muzułmanin nie jest wystarczająco muzułmański w kraju, gdzie rządzi islam. Żaden katolik nie jest dość katolicki w kraju, gdzie dominuje katolicyzm. Wszyscy są podejrzani o „bycie nie dość”.
O co chodzi z tą obsesją schludności? Czemu, jak długa historia ludzkości, cyklicznie wyrastają jej fanatycy i porywają za sobą tłumy? Dlaczego te tłumy za nimi idą? Ślepe na argumenty stają się bezwzględne. Bo problem polega na tym, że nie da się być trochę czystym. Jest tylko tak albo nie, a decyduje o tym zbiorowość.
Nazizm był ruchem „czystych”. Podobnie pogromy. A to tylko XX w., raptem dwa przykłady. A komunizm? Dobrzy czerwoni i źli biali. A kolonizacja? Tu uwaga, zmiana barw – biali są dobrzy, za złych ma się czarnych.