Senat przyjął ustawę o IPN bez poprawek. Za głosowało 57 osób, przeciw 23, 2 się wstrzymało. Głosowanie było tajne. Zgodnie z ustawą każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne – będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.
Ustawa zakłada także możliwość wytaczania za takie sformułowania jak „polskie obozy śmierci” procesów cywilnych, m.in. przez organizacje pozarządowe i Instytut Pamięci Narodowej.
W czasie dyskusji nad ustawą Stanisław Karczewski, marszałek Senatu, mówił, że „ustawa została napisana po to, abyśmy dbali o dobre imię Polski, o nasz polski interes. Wierzę, że państwu zależy na tym, żeby dobre imię Polski było na całym świecie”. Wcześniej, w czasie konferencji prasowej, sugerował z kolei, że być może przyczyną kryzysu w stosunkach z Izraelem jest tłumaczenie ustawy. „Może złe, niekompletne, niewierne przetłumaczenie tej ustawy też spowodowało niezrozumienie jej zapisów. Usłyszałem od pani ambasador, że zleciła profesjonalne tłumaczenie tej ustawy, więc jest nadzieja, że jeśli to profesjonalne tłumaczenie będzie rzetelne, to też emocje opadną”.
Departament Stanu USA w sprawie Polski
Oświadczenie w sprawie ustawy o IPN wydał Departament Stanu. „Jesteśmy zaniepokojeni, że ustawa, jeśli wejdzie w życie, ograniczy wolność słowa i dyskursu akademickiego. Wszyscy musimy być ostrożni, by nie zahamować dyskusji wokół Holocaustu. Jesteśmy również zaniepokojeni reperkusjami dotyczącymi strategicznych interesów Polski i jej stosunków z innymi krajami, w tym z USA i Izraelem”.
To już czwarte w ostatnim kwartale krytyczne oświadczenie Departamentu Stanu w sprawie Polski. Poprzednie dotyczyły praworządności, a także wolności słowa (kary dla TVN24).
Kneset przygotowuje odpowiedź na nowelizację ustawy o IPN
Nowelizacja ustawy o IPN wywołała w Izraelu oburzenie. Pod projektem nowelizacji ustawy o obronie przed tzw. kłamstwem oświęcimskim podpisało się 61 ze 100 posłów. Są wśród nich politycy lewicy i prawicy.
Deputowani Knesetu chcą, by pomniejszanie roli hitlerowskich kolaborantów i innych pomocników Niemców w Holocauście uznać za takie samo przestępstwo jak zaprzeczanie Zagładzie. Obowiązujące od 1986 roku przepisy przewidują za kłamstwo oświęcimskie lub wychwalanie nazizmu karę do pięciu lat więzienia.
Projektu posłów nie skomentował dotąd rząd Benjamina Netanjahu ani światowe organizacje żydowskie.