Kraj

Co to jest „rząd ograniczony”?

I rząd, i naród miotają się pomiędzy pragnieniem władzy totalnej a pragnieniem władzy ograniczonej.

Że rząd jest ograniczony, mianowicie umysłowo, to przyzna większość. Nawet gdyby przypadkiem był mądry. Czy jednak zdarzają się naprawdę mądre rządy? Nigdy takie, żeby nie mogły być jeszcze mądrzejsze. Naród nie bywa całkiem zadowolony – i słusznie. Zawsze jest coś nie tak. Dlatego rząd ma się lepiej, gdy nie musi odpowiadać za wszystko i nie na wszystko ma wpływ. Może czasem umyć ręce i powiedzieć, że szczęście obywateli to jednak nie do końca jego sprawa. Z drugiej strony skoro się rządzi, to chciałoby się rządzić wszystkim, bo jakże tak stać z założonymi rękami i patrzeć, że tu źle, a i tam niedobrze?

Obywatele w zasadzie też by sobie życzyli, żeby władza wybawiała ich z każdej opresji i regulowała ich życie, aby było zasobne i bezpieczne. Gdy już jednak powodzi im się dobrze, a wojny nie widać, górę bierze pragnienie, by rząd nie wtrącał się za bardzo do ich życia i nie dyktował im, co mają myśleć i czynić, gdy tak rozkoszują się dobrobytem. Rozkoszowanie się wymaga wszak pewnej swobody.

Tak to i rząd, i naród miotają się pomiędzy pragnieniem władzy totalnej a pragnieniem władzy ograniczonej. Oświecenie postawiło między rządem a społeczeństwem płotek w postaci konstytucji. Zawiera ona „kartę praw”, będącą rodzajem umowy między rządzącymi a rządzonymi, w myśl której wszyscy obywatele mają gwarancje równości, wolności osobistej oraz niezbywalne prawa polityczne, których nie wolno rządowi naruszyć. W ten sposób naród zabezpiecza się na wypadek głupiego skorzystania z wolności i demokracji, polegającego na wyłonieniu rządu, który chciałby zlikwidować prawa leżące u jej podstaw i demokrację samą. Ta sama konstytucja zabezpiecza również władzę przed obywatelami, wskazując im drogę do legalnej zmiany rządu, co powinno ich zniechęcić do niekontrolowanego buntu.

Polityka 5.2018 (3146) z dnia 30.01.2018; Felietony; s. 96
Reklama