Premier Morawiecki zapowiada bezwzględną wojnę ze smogiem, ale na węgiel ręki podnieść nie pozwoli. Czy to ma sens?
Piotr Tumidajski/Forum
W ubiegłym roku w Krakowie norma zanieczyszczeń PM10 przekroczona była przez 188 dni.
„Czyste powietrze to wyzwanie cywilizacyjne, miara tego, czy Polska jest naprawdę dojrzałym krajem” – deklarował Mateusz Morawiecki w sejmowym exposé, zapowiadając, że walka ze smogiem stanie się jednym z priorytetów jego rządu. To spora zmiana, bo jeszcze niedawno smog miał status wymysłu lewackich ekologów. Ówczesny minister środowiska – entuzjasta polskiego węgla (bo inne trują) – przekonywał, że jeśli powietrze bywa czasem zanieczyszczone, to głównie z przyczyn naturalnych, np. pyłów wulkanicznych albo nawiewanego znad Sahary piasku.
Polityka
5.2018
(3146) z dnia 30.01.2018;
Temat z okładki;
s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Bajka o kopciuchu"