Kim jest Jan Śpiewak, wszyscy lub niemal wszyscy w Warszawie wiedzą. To działacz, który wydobył na światło dzienne sprawę dzikiej reprywatyzacji w Warszawie.
Robert Szustkowski to multimilioner związany z deweloperską grupą Radius, której spółki bardzo energicznie pozyskują grunty, m.in. w Warszawie. To również osoba, która robi interesy z rosyjskimi oligarchami. Jednym z jego znajomych jest Andriej Skocz, który razem z wojskowym wywiadem GRU tworzy w Rosji paramilitarne organizacje przypominające polskie Wojska Obrony Terytorialnej.
Mapa dzikiej reprywatyzacji Warszawy
W zeszłym roku Jan Śpiewak i stowarzyszenie Miasto Jest Nasze opublikowały tzw. mapę reprywatyzacji. Znalazł na niej się m.in. Szustkowski. On sam, który zaprzeczał swoim związkom z Radiusem, pozwał Śpiewaka. I przegrał (jego adwokatka zapowiedziała apelację).
Sąd uznał, że Śpiewak oraz stowarzyszenie Miasto Jest Nasze „działali w interesie publicznym”. Oświadczył, że powszechnie dostępna wiedza pozwala „zaliczyć powoda [Szustkowskiego – red.] do szeroko rozumianego grona osób związanych z reprywatyzacją”.
Nad rozprawą w warszawskim sądzie wisiał cień ministra obrony Antoniego Macierewicza. Dlaczego? Robert Szustkowski jest głową rodziny, która kontroluje grupę Radius. A w spółkach tej grupy przez 14 lat prezesem zarządu był niejaki Jacek Kotas, nazywany m.in. przez Śpiewaka „rosyjskim łącznikiem Macierewicza” (aktywista wygrał w pierwszej instancji proces z Kotasem, który pozwał go o użycie tych słów).
Obecnie Kotas jest prezesem organizacji NCSS, z której minister obrony rekrutuje do MON ekspertów o bliskich Kremlowi poglądach. Wśród nich był np. płk Krzysztof Gaj, którego Macierewicz na jakiś czas obsadził na ważnym stanowisku szefa wojskowych kadr (czyli zarządu organizacji i uzupełnień Sztabu Generalnego).
W 2007 roku kontrwywiad wojskowy – kierowany wówczas przez Antoniego Macierewicza – przyznał Kotasowi prawo dostępu do tajemnic polskiej armii, choć powinien był przekazać sprawę ABW (Kotas miał wtedy zostać wiceministrem obrony – a kandydaci na wiceministrów we wszystkich resortach, włącznie z MON, ustawowo byli sprawdzani przez służby cywilne).
Pozywając Śpiewaka, Szustkowski próbował zaprzeczyć swoim związkom z grupą Radius. Twierdził, że grupa należy do jego rodziny, ale nie do niego samego. Gdyby sąd dał mu wiarę, byłoby to korzystne nie tylko dla Kotasa, ale i dla Antoniego Macierewicza. Jedno z wielu ogniw, które łączą polskiego ministra obrony z Rosją, wyglądałoby słabiej, niż to opisano w książce Tomasza Piątka „Macierewicz i jego tajemnice”.
Ale sąd uznał, że Szustkowski jest związany z grupą Radius i odgrywa w niej ważną rolę. Nic dziwnego. Wystarczy zauważyć, że w 2012 roku Szustkowski reprezentował tę grupę w negocjacjach z polskim rządem w sprawie zakupu Polskiego Holdingu Nieruchomości (transakcja nie doszła do skutku).
Sędzia nakazał jedynie usunąć zdjęcia Szustkowskiego z Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji. Ale tylko ze względu na prawo biznesmena do jego własnego wizerunku. Jego nazwisko pozostanie natomiast na mapie stworzonej przez Śpiewaka i MJN. Sąd stwierdził, że Robert Szustkowski nie jest osobą powszechnie znaną – jednak zarazem uznał go za osobę publiczną.
Bo tak się składa, że przez kilka lat pan Szustkowski był przedstawicielem dyplomatycznym... Gambii. Gdzie? W Moskwie.