Kraj

Tusk krzyczy „alarm” i ma rację

Jest jakaś nadzieja, że PiS przejmie bardziej rozsądna frakcja prawicy. Jest jakaś nadzieja, że PiS przejmie bardziej rozsądna frakcja prawicy. PiS / Facebook
Sytuacja wygląda źle. Nie ma na politycznej scenie partii, która mogłaby zagrozić PiS, ciągnącemu Polskę w sam środek bagna.

Na Twitterze Tusk pisze tak: „Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawisłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media – strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie”. Niczego nowego nie mówi, ale jeśli już nawet Tusk, z jego pozycji, zaczyna histeryzować, znaczy, że albo się nawalił i drunkpostuje, albo już na serio jesteśmy w zadzie głębokim.

Histeryzuje, bo przecież musi wiedzieć, że to głos na puszczy. Desperacki. To dość przerażające, bo musi przecież wiedzieć też, że tak jest, ale nie ma już najwyraźniej innych środków, żeby działać, naciskać, wpływać. W związku z tym wykrzyczał w końcu to, co – jak to się mówiło w Warszawie – ja wiem, a pan rozumiesz. Ten krzyk jednak, niestety, może jedynie pogłębić izolację Polski i paranoję rządzących nią osobliwości.

Ci bowiem, jak już widać dobrze, każdą zewnętrzną krytykę przyjmują jak wypowiedzenie wojny i zasklepiają się w skorupach swoich omamów, działają jeszcze bardziej nielogicznie i niekonsekwentnie, za to coraz głośniej ryczą i bredzą, jeśli z faktami im nie po drodze (choćby to histeryczne idiotyzowanie, że quasi-nazistowskie hasła na marszu 11 listopada to „rosyjska”, według Macierewicza, albo „lewacka”, według Kaczyńskiego, prowokacja). Nie zdziwiłbym się, gdyby w prawicowej prasie pojawiły się artykuły typu „przecież Tusk wie, że jesteśmy paranoikami, po co więc wpycha nas w jeszcze głębszą paranoję? Przecież to na rękę Rosji!”.

Czy po prawej stronie pojawi się rozsądna frakcja?

Sytuacja wygląda źle.

Reklama