Kraj

Spalony, zatopiony

ORP „Orzeł” ORP „Orzeł” Piotr Pędziszewski / PAP
Wygląda na to, że Marynarka Wojenna straciła swój ostatni pełnowartościowy okręt podwodny.

Kilkanaście dni temu, w trakcie prac konserwacyjnych na ORP „Orzeł” doszło do pożaru w przedziale z akumulatorami zasilającymi jednostkę. Pożar był na tyle duży, że na miejsce ściągnięto również cywilne zastępy straży pożarnej. Ze względu na specyfikę gaszenia okrętu podwodnego jednostka zalana została dużą ilością piany pożarniczej. Pożar ugaszono, ale przy okazji zalano wyposażenie jednostki.

Do pożaru doszło w czasie nocnych prac, kiedy przy okręcie pracowało zaledwie kilka osób. Nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Za to do dziś nie wiadomo, jak bardzo uszkodzony jest okręt i czy jego ewentualna naprawa będzie opłacalna. MON nie odpowiedział na pytania wysłane w tej sprawie, a postępowanie objęte jest tajemnicą. Według specjalistów pożar na „Orle” może oznaczać ostateczne przypieczętowanie losu jednostki. W lutym 2014 r. okręt wysłano do remontu, który miał trwać 9 miesięcy, ale przeciągnął się do początku kolejnego roku. Jednak w czasie wychodzenia z suchego doku doszło do poważnego uszkodzenia jednostki: okręt zawadził o poszycie doku lewą burtą. Winą za wypadek wykonawca, który wynajął holownik, przerzucał się z załogą, która nadzorowała manewr. Marynarka odmówiła wówczas komentarza. Sprawa zakończyła się dymisją dowódcy okrętu. Jednostka została uziemiona w oczekiwaniu na kolejny remont, bo pojawiły się obawy, że w czasie wypadku oprócz zmiażdżenia części poszycia doszło również do poważniejszych uszkodzeń, w tym kluczowych elementów układu napędowego – wału i śruby. Po kilku miesiącach poinformowano, że okręt zostanie przekazany MW pod koniec lutego 2016 r. Wykonawca prac remontowych po raz kolejny nie dotrzymał jednak tego terminu. Marynarka miała zastrzeżenia do stanu technicznego okrętu i nie wprowadziła go do służby operacyjnej.

Polityka 43.2017 (3133) z dnia 24.10.2017; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Reklama