„Tuż po owocnym spotkaniu z liderami środowisk żydowskich w Polsce i Prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Wzmacniamy polsko-żydowskie relacje” – napisał na Twitterze Jonny Daniels, założyciel i prezes Fundacji From the Depths zajmującej się relacjami polsko-żydowskimi, były doradca Donalda Trumpa.
W spotkaniu wzięli też udział: szef Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce Artur Hofman, rabin Chabad-Lubawicz w Krakowie Eliezer Gurary oraz rabin Chabad-Lubawicz w Warszawie Szalom Ber Stambler.
W rozmowie z PAP Jonny Daniels podkreślał, że spotkanie odbyło się na zaproszenie prezesa PiS i trwało blisko półtorej godziny oraz było „nieprawdopodobnie miłe, pełne wzajemnego zrozumienia”. Rozmawiano o historii Żydów, a także przyszłości i „bardzo wielu kwestiach”.
Sygnatariusze listu do Kaczyńskiego nie zostali zaproszeni
Co ciekawe, w gronie zaproszonych gości nie znaleźli się sygnatariusze niedawnego listu do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, przewodnicząca Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie Anna Chipczyńska ani przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce Lesław Piszewski. W apelu do Kaczyńskiego prosili prezesa PiS o potępienie antysemityzmu w Polsce: „Nie chcemy powtórki z roku 1968”.
Co wynika z tego spotkania?
Jarosław Kaczyński pokazał, że jest „otwarty na dialog” – w końcu w świat poszedł sygnał, że spotkał się z „przedstawicielami środowisk żydowskich”. Co więcej, wyszli oni zachwyceni ze spotkania. Na pozór wszystko jest więc w porządku. Tyle że w porządku nie jest.
Z ust prezesa nie padło przecież oficjalne potępienie antysemityzmu w Polsce, nie odniósł się też do konkretnych przypadków, na które powoływali się sygnatariusze apelu: wzrastający antysemityzm w debacie publicznej, wypominanie żydowskiego pochodzenia przodkom senatora Marka Borowskiego przez Magdalenę Ogórek, faszystowskie hasła i flagi ONR na uroczystościach państwowych, atak na izraelskich piłkarzy pod Warszawą czy wpis posła PiS Bogdana Rzońcy, który zastanawiał się, „dlaczego wśród aborterów jest tylu Żydów, pomimo holocaustu”. Czy goście pana prezesa i o tym napomknęli?
Co więcej, ci, którzy właśnie o tym chcieliby rozmawiać, nie dostąpili zaszczytu spotkania z Kaczyńskim. Z bardzo dyplomatycznej odpowiedzi przewodniczącego Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce (jednej z największych i najważniejszych organizacji żydowskich w naszym kraju) jasno wynika, że ich obawy nie zostały tym spotkaniem w żadnym stopniu rozwiane. Zrozumiałe jest, że przedstawiciele gminy nie chcą w otwarty sposób krytykować organizacji, które zgodziły się na spotkanie bez udziału przedstawicieli gminy. Choć to oczywiste dzielenie i tak niezbyt dużego środowiska. – Być może sam Kaczyński nie orientuje się co do istniejącego między TSKŻ a gminą konfliktu, ale oczywiste jest, że nie chciał spotykać się z osobami, które go krytykują – mówi jeden z członków warszawskiej gminy.
Najmniej w tym wszystkim jednak zrozumiałe jest, dlaczego osoby, które w spotkaniu udział wzięły, nie wykorzystały tej okazji, by domagać się od prezesa PiS otwartego potępienia przejawów antysemityzmu. No i czyżby „szeregowy poseł” problemu nie dostrzegał?