Jak wiadomo, w 1939 r. Niemcy na nas napadły i zrobiła się z tego druga wojna światowa. Dlatego PiS może sobie w dowolnym momencie wrzucić temat reparacji, przykrywając jałową gadką rąbankę, którą za chwilę zrobią z Polski. A zrobią, bo działają metodycznie i protesty na ulicach ich nie zatrzymują. Najwyżej na chwilę podkulają ogon, po czym krok po kroku dalej idą po swoje. Tabuny ślepo posłusznych nieudaczników i ignorantów dla kariery i kasy przyjmą każde zlecenie. Zasady są proste: zero wstydu i sto procent pogardy dla ludzi… Nieźle się spiąłem i dowaliłem pisowcom, prawda? Tyle że to bez znaczenia, kompletnie ich nie dotyczy, bo są hermetyczni jak sekta.
Dobrym przykładem może być książka Tomasza Piątka o związkach Antoniego Macierewicza z rosyjskim wywiadem. W każdym cywilizowanym kraju minister oskarżony o takie kontakty musiałby się podać do dymisji, a potem wytoczyć – z prywatnego powództwa – sprawę w sądzie, by bronić swojego imienia. U nas szef MON złożył do prokuratury wojskowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez dziennikarza. I teraz niech Piątek się broni przed krętaczem trwoniącym nasze pieniądze na durne komisje.
Na razie Macierewicz jest zajęty ciągłym wzmacnianiem siły polskiego oręża. Po zwolnieniu prawie wszystkich generałów, rezygnacji ze śmigłowców, dronów i taktycznych długopisów tłukących szyby oraz wybiciu pamiątkowej monety dla Bartłomieja Misiewicza postanowił zafundować armii miotacze ręczne i pociski rakietowe. Z czasów zimnej wojny i Układu Warszawskiego. Będą one strzelać… ulotkami propagandowymi na 12 km. Przez Odrę przelecą więc do Niemiec nawet przy przeciwnym wietrze. Zalejemy ten kraj tonami papieru z hasłem „Odrestaurujcie NRD, to wam przebaczymy”. Po każdej akcji oddziały desantowe wojsk obrony terytorialnej będą nocami przekradać się do Niemiec, by posprzątać zaśmiecone ulice i pola.