W felietonie „Chwinie, Chwinie wystaw rogi” (POLITYKA 24) Daniel Passent zachęca mnie, bym pokazał „rogi”, czyli doradził, jak uratować dzisiejszą Polskę przed pisowską falą. Rzecz w tym, że problemem dzisiejszej Polski nie jest żaden PiS. Problemem jest to, że niemal każdą decyzję PiS popiera – jak pokazują sondaże – jakieś 6 mln ludzi, którzy sprawili, że PiS wygrał w wyborach powszechnych.
Z pewnością partia ta wygrała także dlatego, że w swoim programie wyborczym nawet jednym słowem nie wspomniała ani o zamiarze ułaskawienia Mariusza Kamińskiego, ani obezwładnienia Trybunału Konstytucyjnego czy skasowania niezależności sędziów. Dzisiaj to już jednak nie ma żadnego znaczenia. Bo wszystkie te posunięcia – budzące najwyższy sprzeciw zwolenników liberalno-demokratycznego państwa prawa – spotykają się z niemal niezmienną aprobatą sześciomilionowej, statystycznej większości czynnego polskiego elektoratu, która może zadecydować o wyniku przyszłych wyborów.
W tym sensie rząd PiS nie jest żadną garstką szalonych doktrynerów, którzy narzucają Polsce, co chcą, nie licząc się ze zdaniem kogokolwiek, tylko, niestety, autentyczną reprezentacją 6 mln polskich kobiet i mężczyzn. Jeśli jeszcze dodamy do tego milczenie milczącej większości w obliczu rozmaitych pisowskich wyczynów, będziemy mieć pełny obraz sytuacji. Brzmi to okropnie, ale mamy w obecnej Polsce autentyczną „demokrację ludową”, ze wszystkimi jej zachwycającymi urokami. Jarosław Kaczyński ma 6 mln sobowtórów, którzy w najważniejszych kwestiach myślą dokładnie to samo co on.