W psychologii poznania poczesne miejsce zajmuje psychologia postaci (Gestalt), wedle której uczymy się i rozwijamy nie dzięki reagowaniu na pojedyncze bodźce (informacje), ale dzięki temu, że informacje organizujemy w rozumiane przez nas całości. Jednym z kamieni węgielnych gestaltyzmu były prowadzone przez Wolfganga Köhlera w 1913 r. na Teneryfie badania nad procesem uczenia się szympansów (badany przez psychologa szympans zwał się Sułtan i ma miejsce w historii nauki). Köhler doszedł do wniosku, że szympansy uczą się rozwiązywać problemy dzięki „nagłemu olśnieniu”, kiedy to, pstryk, nagle wszystko składa im się do kupy i już wiadomo, że trzeba jeden kijek włożyć w drugi, żeby strącić banana.
Jako antypisowski szympans w minionym tygodniu doznałem köhlerowskiego „nagłego olśnienia” i zrozumiałem, na czym polega problem większości (nie tylko antypisowskich) Polaków z obecnym obozem władzy i jak ten problem obóz władzy ze swej strony usiłuje rozwiązać.
Pstryk, i złożyły mi się do kupy informacje/bodźce bardzo niejednorodnej natury: a to roczna bezczynność MSW i policji po śmierci pana Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie; a to doprowadzenie przez TVP do tego, że festiwalu w Opolu nie będzie; a to zarzucone próby uznania aborcji za niedopuszczalną i karalną; a to histeryczny apel pani premier Szydło, by Europa, tak jak Polska, powstała z kolan, bo jak nie powstanie, to będzie ciągle opłakiwać swoje dzieci mordowane w zamachach radykałów islamskich – a Polska powstała z kolan i dzieci nie opłakuje, bo nie ma u nas uchodźców muzułmanów.
Problem Polaków z obecnym obozem władzy na tym zaczyna polegać, że nijak nie daje on im wieść „życia cichego i spokojnego”, o które większość pobożnego narodu modli się w powszechnej modlitwie wielkopiątkowej – a ci, którzy się nie modlą, też nie mają nic przeciw temu, bo odsetek uzależnionych od adrenaliny mieści się w bardzo cienkim wąsie krzywej rozkładu prawdopodobieństwa Gaussa.