Każda partia ma swój żelazny elektorat. Ale podczas wyborów kluczową rolę mogą odegrać nie wierni sympatycy, lecz ci niezdecydowani. Polacy mają swoje polityczne preferencje. Ale (na ogół) potrafią też wskazać, na kogo oddaliby głos, gdyby partia, z którą było im po drodze, jakoś ich ostatecznie rozczarowała.
Najnowszy sondaż IPSOS, przeprowadzony dla OKO.press, właśnie te trendy obnaża – pokazując, jak przepływają elektoraty i do kogo uciekają wyborcy poszczególnych partii. Co wynika z tych badań?
Po pierwsze: rządzący dziś PiS rzadko jest partią drugiego wyboru. Tylko 5 proc. ankietowanych wskazuje tę partię jako swoją opcję zapasową. A biorąc pod uwagę sondażowy spadek poparcia dla PiS – od partii odpływa też żelazny elektorat. Zatem nie dość, że grupa wiernych wyborców się pomniejsza, to partia Jarosława Kaczyńskiego po wyborach parlamentarnych nie zaskarbiła sobie sympatii wyborców innych partii lub osób niezdecydowanych. „Poza twardym elektoratem, który na dodatek się ostatnio wykruszył, PiS najwyraźniej nie ma zaplecza” – pisze Piotr Pacewicz dla OKO.press.
Po drugie: partiami drugiego wyboru okazują się najczęściej Kukiz’15 Pawła Kukiza (22 proc.) i Nowoczesna Ryszarda Petru (19 proc.). „Partia Pawła Kukiza zachowuje powab siły antysystemowej” – notuje Piotr Pacewicz. Do Nowoczesnej mogliby uciec wyborcy Platformy Obywatelskiej, o ile nie byliby zrażeni wpadkami jej lidera.
Po trzecie: partie lewicowe są poza zainteresowaniem polskich wyborców. „Suma I i II wyboru wskazuje, że w politycznej świadomości dominują cztery partie, a lewica wciąż nie potrafi odnaleźć wyborców” – komentuje Piotr Pacewicz. Gdyby wybory odbywały się dzisiaj, partiom lewicowym trudno byłoby przekroczyć próg. Tak samo jak innym mniejszym partiom, które nie zanotowały wzrostu, takim na przykład jak Wolność Janusza Korwin-Mikkego.
Po czwarte: elektorat PiS ucieka najczęściej do Kukiza. W następnej kolejności – choć rzadziej – wybiera PSL. „Aż 26 proc. pisowców nie potrafiło wskazać żadnej partii drugiego wyboru, na zasadzie »tylko PiS i więcej nic«” – zauważa Piotr Pacewicz. Wyborcy PiS wyraźnie nie mają na kogo głosować. „Duży przepływ pisowców do Kukiz’15 może być dla Kaczyńskiego sygnałem, że ewentualna koalicja z Pawłem Kukizem byłaby dobrze przyjęta przez jego elektorat” – dodaje Pacewicz.
Ale elektoratowi Kukiza taki manewr odpowiadałby mniej. 23 proc. wyborców Kukiz’15 uciekłoby co prawda w drugiej kolejności do partii Kaczyńskiego, ale 25 proc. postawiłoby raczej na Korwin-Mikkego. Po 6–8 proc. wyborców Kukiza wybrałoby ponadto inne partie: PSL, SLD, Platformę Obywatelską i Nowoczesną. Czyli prawie wszystkie opcje prócz Razem.
Po piąte: nie widzą dla siebie większego wyboru sympatycy partii Wolność Korwin-Mikkego. 55 proc. spośród nich, gdyby musiało, wybrałoby Kukiza. 0 proc. wskazań dla PiS!
Po szóste: blisko do siebie wyborcom Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. „Elektoraty N i PO nie są aż tak egocentryczne jak PiS czy Wolność. Tylko 9 proc. wyborców Platformy i 4 proc. Nowoczesnej nie potrafiło wskazać partii drugiego wyboru” – komentuje Piotr Pacewicz. Ale wyborcy tych partii wskazywali głównie siebie nawzajem.
Nie oznacza to jeszcze, że w wyborach w 2019 r. przewaga PiS zupełnie stopnieje. Jeśli partia Kaczyńskiego złagodzi wizerunek i schowa niewygodnych polityków – przewiduje Piotr Pacewicz – utrzyma ją przy władzy twardy elektorat. Publicysta dodaje jednak: „To, co się udało w 2015 roku, może być jednak trudniejsze, bo trudniej zmienić wizerunek, cały czas rządząc. Poza tym odbiorcy mogą nie »kupić« tego po raz drugi”.
Zwłaszcza że wojny, jakie PiS prowadzi na wszystkich frontach, w kraju i na arenie europejskiej, ujmują partii poparcia. I nawet efekt 500+ nieco już osłabł.