GROM nie ujawnia, ile osób zatrudnia jednostka. Ale kiedy kilka lat temu z firmy odeszło jednocześnie ponad 40 osób, specjaliści mówili o drenażu kadry na niespotykaną skalę. Dziś jednostka odmawia komentarza. Nieco bardziej wylewni są odchodzący. – Nie minął jeszcze rok, a ja już mam trzeciego dowódcę. Ostatnio kazali wszystkim w jednostce obejrzeć film „Historia Roja”. Mnie nie trzeba indoktrynować patriotycznie. Ja swój patriotyzm udowodniłem na misjach bojowych – mówi jeden z odchodzących oficerów. – U nas ciągle straszą, że zabiorą nam dodatki specjalne, a Żandarmeria Wojskowa je dostaje. Wymiękam. Fala odejść jest tak duża, że huczne pożegnania, z których słyną żołnierze GROM, zaczęto organizować grupowo. W ostatni piątek za jednym zamachem żegnało się pięciu ludzi.
Sytuację w najlepszej polskiej jednostce próbował uspokoić generał Wojciech Marchwica, który po spektakularnym odejściu generała Jerzego Guta został wyznaczony na dowódcę Komponentu Wojsk Specjalnych. W czasie spotkania ze specjalsami Marchwica uspokajał, że nie ma planów co do odbierania dodatków. Tłumaczył również, że to nieprawda, że obecne kierownictwo resortu pała niechęcią do GROM. Na wszelki jednak wypadek, żeby nikogo nie kłuć w oczy, żołnierze JW2305 mają przestać nosić wyróżniające ich mundury typu multicam (kamuflaż w tonacji jasny brąz). I zacząć używać, tak jak cała reszta wojska, mundurów wzór 2010 w kamuflażu w tonacji zielonej. Dodał również, że w MON trwają prace koncepcyjne nad bezpośrednim podporządkowaniem wojsk specjalnych ministrowi obrony. I jeśli chciał kogoś uspokoić, to osiągnął efekt odwrotny do zamierzonego. – W firmie nie ma już ludzi, którzy pilnowali teczek, którymi Macierewicz zagrał w 1992 r.