Kraj

Polska szkoła chaosu

Dobra edukacja to także zaufanie do nauczycieli. W norweskim przedszkolu dzieci uczą się używania siekiery. Nietrudno wyobrazić sobie, jakie protesty wzbudziłoby to w polskich realiach. Dobra edukacja to także zaufanie do nauczycieli. W norweskim przedszkolu dzieci uczą się używania siekiery. Nietrudno wyobrazić sobie, jakie protesty wzbudziłoby to w polskich realiach. Iga Kazimierczyk

Samorządy szykują się do zmian w systemie edukacji. Rodzice strajkują w proteście przeciwko niechlujnej reformie. Nauczyciele przygotowują się do strajku i zbierają podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie zmian. Co czeka polską szkołę w najbliższej i dalszej przyszłości?

Nic nie jest jeszcze przesądzone – przekonywał Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, podczas debaty, jaka odbyła się w siedzibie POLITYKI 15 marca. Pretekstem do dyskusji stał się raport „Co dalej z edukacją” (POLITYKA 10), a oprócz Broniarza wzięli w niej udział Iga Kazimierczyk z Fundacji Przestrzeń dla edukacji, Alicja Pacewicz z Centrum Edukacji Obywatelskiej i Mirosław Sielatycki z Biura Edukacji miasta stołecznego Warszawy. – Źle przygotowane zmiany można i należy zatrzymać, wszystko zależy od społecznej mobilizacji. Choć nie obliguje nas formalny termin, założyliśmy, że podpisy pod referendum zbieramy do końca marca.

Samorząd, główny organizator sfery edukacji w Polsce nie ma jednak takiego komfortu i musi działać w ramach obowiązującego prawa. Czyli w ramach określonych nową ustawą oświatową przyjętą pod koniec ubiegłego roku. W praktyce oznacza to przebudowę struktury organizacyjnej sieci szkół i przygotowywanie się do pewnych sytuacji kryzysowych, gdy dojdzie do kumulacji, czyli konieczności pomieszczenia w jednym czasie dwóch roczników uczniów. Stanie się tak w 2019 r., kiedy w tym samym czasie skończą gimnazjum ostatni uczniowie starego systemu, a ośmioletnią szkołę podstawową opuszczą pierwsi uczniowie „reformy”.

Polityka 12.2017 (3103) z dnia 21.03.2017; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Reklama