Otwierająca strona w „Gazecie Polskiej” oprócz wstępniaka naczelnego ma też rubrykę „Tomasz Sakiewicz poleca”, w której pisze on o książce Krzysztofa Szczerskiego, bo to „jeden z ważniejszych umysłów w Prawie i Sprawiedliwości” i reklamuje konkretny bar z Krakowa: „Niezwykle zdrowa dieta, bez mięsa i alkoholu (...). Człowiek czuje się po tym lekki i pełen energii. Ceny wręcz niskie”.
W „Do Rzeczy” minister Macierewicz dementuje plotki o konflikcie z prezydentem Dudą: „Według mojej oceny – to dobra współpraca. Co do strategii – nigdy nie było między nami żadnej różnicy. (...) A poza tym podczas uroczystości państwowych i spotkań zawsze jestem pod wrażeniem przemówień pana prezydenta”. Wrażliwy minister.
Wyznanie Piotra Skwiecińskiego we „wSieci” brzmi mocno: „trzymam kciuki za to, żeby ani Alternatywa, ani Front Narodowy, ani Fillon nie tylko nie wygrali, lecz ponieśli klęskę. Mimo że za prorosyjskość nie mam do nich pretensji. Ale »jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie«. Kiedyś napisałem, że lepsza (dla nas) Ukraina banderowska czy gejowska od moskiewskiej. Dziś dodam, że lepszy Zachód schulzowo-sorosowy niż nowa Jałta”.
Zbigniew Hołdys w „Newsweeku” sugeruje dziennikarzom: „Po wypowiedzi [wiceministra MON] Kownackiego z trybuny sejmowej o krwi na rękach żaden dziennikarz nie powinien iść na spotkanie z nim przez minimum rok. Zapraszanie do studia Jakiego czy Mularczyka, z którymi polemizować się nie da bez detektora kłamstw, rodzi pytanie: czy udzielana im pomoc w manipulowaniu społeczeństwem to jest dziennikarski obiektywizm?