Duda o konwencji antyprzemocowej: „Nie stosować”. Niech prezydent wyjaśni to kobietom potrzebującym pomocy
„Po co to przyjmujemy?” – pytał w programie Jana Pospieszalskiego prezydent Andrzej Duda, komentując kwestię konwencji antyprzemocowej, przegłosowanej przez parlament w poprzedniej kadencji.
Był uprzejmy stwierdzić także, że regulacje dotyczące przemocy w rodzinie są w Polsce bardzo dobre, funkcjonują i są egzekwowane. W związku z tym przyjmowanie dodatkowych regulacji było niepotrzebne i nie musimy się dodatkowo do niczego zobowiązywać. Fakt, że w konwencji są zapisy dotyczące zwyczajów i religii, pan prezydent uznał za fatalne. Na temat wypowiedzenia konwencji głosu zabierać nie chciał, ale oświadczył, że na pewno nie powinniśmy jej w Polsce stosować.
Prezydent przeciwko konwencji antyprzemocowej
Kwestią przemocy w rodzinie zajęło się też ostatnio Stowarzyszenie i Fundacja Rzecznik Praw Rodziców, założone przez państwa Elbanowskich. Po tym jak już „uratowali” maluchy, wzięli się za „ratowanie” rodziny. Na spotkaniu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rozmawiano o zjawisku bezpodstawnego zakładania Niebieskich Kart.
Przedstawiciele Stowarzyszenia zaniepokojeni są pracami nad zmianą prawa, które – ich zdaniem – pozwoli urzędnikom nadmiernie ingerować w życie rodziny.
Jeśli to dalej będzie szło w tę stronę, można się obawiać, że w polskim parlamencie niedługo zaczną się prace nad ustawą na wzór rosyjski, którą ostatnio przegłosowała Duma. Według niej pierwszy przypadek użycia przemocy w rodzinie to nie przestępstwo, tylko wykroczenie administracyjne.
Prawica od początku zwalczała konwencję, stawiając jej dwa podstawowe zarzuty, że promuje aborcję, a religię i obyczaje oskarża o bycie przyczynami przemocy. Trudno powiedzieć, który z tych zarzutów jest bardziej absurdalny. Słowo „aborcja” pojawia się w konwencji raz, w takim kontekście, że nie wolno nikogo do niej zmuszać.
Czy prezydent czytał konwencję antyprzemocową?
Co do religii (bez wskazania, że chodzi o katolicką) i tradycji, zapis brzmi, że nie mogą one stanowić usprawiedliwienia dla przemocy wobec kobiet. Możliwości są dwie: albo prezydent Duda konwencji nie czytał, albo uważa, że religia i zwyczaje mogą stanowić usprawiedliwienie dla przemocy. Ale wówczas niech otwarcie to zadeklaruje.
Fakt, że w polskim prawie funkcjonują już przepisy, których konwencja wymaga (jak choćby o ściganiu gwałtu z oskarżenia publicznego), ale nie funkcjonuje najważniejsza wymagana przez konwencję zasada – że system przeciwdziałania przemocy w rodzinie ma być zintegrowany, a jego skuteczność kontrolowana przez niezależne, międzynarodowe grono eksperckie. No tak, ale my już przecież wstaliśmy z kolan i opinie międzynarodowych gremiów nas nie interesują.
PS Dwa dni temu dostałam list od żony policjanta z Kartuz, która latami zmagała się z problemem przemocy. Wzywała policję na interwencje, ale koledzy męża przekonywali, żeby sobie dała spokój, bo małżonek nie ma jeszcze praw emerytalnych i może być problem.
Gdy zgłosiła interwencję oficjalnie, mężowi założono Niebieską Kartę (może bezpodstawnie), co poskutkowało tym, że obcięto mu trzynastkę. Kobieta nie otrzymała żadnej pomocy psychologicznej, a na spotkaniu z zespołem interdyscyplinarnym usłyszała, że „może nie bił aż tak”. Skończyło się tym, że pijany mąż do niej strzelał i celował z broni służbowej w głowę syna. Sprawa trafiła do prokuratury, ale końca nie widać.
Panie prezydencie, proszę wyjaśnić tej kobiecie, że w Polsce regulacje dotyczące przemocy są bardzo dobre, funkcjonują i są egzekwowane. Mogła tego nie zauważyć.