W latach 2011–2015 Orkiestra zbierała podczas finałów po ok. 50–53 mln złotych. W 2015 r. zmieniła się władza i klimat dla WOŚP bardzo się popsuł. Nie brakowało obaw, że odbije się to negatywnie przede wszystkim na tych, którym Orkiestra pomaga. Ale pojawiły się głosy obywatelskiej przekory – skoro władza mówi nie, to dam „na Owsiaka” jeszcze więcej niż kiedyś. I podczas ubiegłorocznego finału zebrano rekordową sumę ponad 73 mln złotych.
W chwili publikacji tekstu na koncie WOŚP jest już ponad 20 mln zł. Rok temu o tej samej porze dnia na koncie fundacji było zdecydowanie mniej środków. Czyżby 25. finał WOŚP również miał być rekordowy?
WOŚP to święto narodowe wszystkich Polaków
Dziś jubileuszowy, 25. finał WOŚP. Orkiestra gra w tym roku dla ratowania życia i zdrowia dzieci na oddziałach ogólnopediatrycznych, czyli tam, gdzie dzieci trafiają najczęściej. Oraz jednocześnie dla godnej opieki medycznej dla seniorów. Czyli dla tych wszystkich, którzy się o swoje potrzeby sami nie upomną.
Każdorazowo finał WOŚP to wielki narodowy zryw, petarda emocji i pokazywanie tego, co w Polakach najlepsze. Nie zawsze wychodzi nam systematyczna i konsekwentna praca, ale w romantycznych akcjach nie mamy sobie równych w świecie. Doroczny finał Orkiestry dobrze to pokazuje – w takie dni umiemy działać ponad podziałami, niezależnie od czasem bardzo głębokich różnic. I od małostkowych prób konkurowania z akcją Wielkiej Orkiestry, która przecież zmieniła nie tylko warunki w polskich szpitalach, ale i nasze myślenie o sobie.
Bo nikt i nic nie umie uruchomić w nas takich pokładów dobra jak Jerzy Owsiak i jego Orkiestra. Może kiedyś Sejm ustanowiłby jakąś styczniową niedzielę Dniem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy? Przecież to nasze narodowe święto, niezadekretowane, ale od dawna prawdziwie i gorliwie obchodzone.
Co zawdzięczamy WOŚP
Przez ćwierć wieku WOŚP zebrała ponad 720 mln złotych. Ogromne wrażenie robią historie dzieci zawróconych na stronę życia dzięki pracy lekarzy i pielęgniarek, wykorzystujących sprzęt z czerwonym serduszkiem. Dzięki Orkiestrze można było zrobić skok cywilizacyjny i doposażyć ok. 600 szpitali w całej Polsce. Z zebranych pieniędzy kupiono 40 tys. przeróżnych urządzeń medycznych, które szpitale zgłaszały jako najbardziej potrzebne.
Kupiono m.in. nowoczesne inkubatory, czyli mechaniczne macice, które zwiększają szanse dziecka na dorośnięcie do dnia, w którym dopiero powinny się były urodzić. A także szanse na dotarcie do specjalistycznego szpitala – bo jeśli skrajny wcześniak przyjdzie na świat w mniejszej miejscowości, może przeżyć tylko wtedy, jeśli znajdzie się dla niego specjalny inkubator transportowy. Wtedy może przeżyć podróż i trafić do miejsca, gdzie dalej lekarze będą o niego walczyć. Najczęściej – także za pomocą sprzętu z czerwonym serduszkiem.
Przydały się też pompy infuzyjne – precyzyjnie dawkują lek, nie trzeba za każdym razem kłuć dziecka, by podać zastrzyk. A także nowoczesne aparaty USG, które pozwalają na nieinwazyjną diagnostykę, także tę onkologiczną. Oraz MRI – rezonans magnetyczny – jeden z nich w międzyleskim Centrum Zdrowia Dziecka pracuje prawie non stop. Pozwala zajrzeć do dziecięcych główek i brzuchów, bez ich otwierania. Sprawdzić, czy choroba postępuje albo czy operacja przyniosła zakładane efekty.
Bez takich sprzętów szanse dzieci maleją.
Dziś na dyskretne logo WOŚP patrzy każda mama i tata, którzy trafiają z dzieckiem do szpitala. Sprzęt ufundowany przez Orkiestrę – czyli przez Was – otacza każde dziecko, któremu w Polsce ratuje się życie i przywraca zdrowie. Bez Orkiestry wielu tych dzieci już by nie było.
Wiele z nich znajdzie się pośród 120 tys. wolontariuszy, którzy grzechoczą dziś puszkami. Mogą tu być dzięki Orkiestrze właśnie. Czyli tym z Was, którzy kiedykolwiek wrzucili coś do takiej kolorowej puszki.
Organizatorzy zapowiedzieli, że na dzisiejszy finał wydrukowano 35 mln naklejek z serduszkami. Mam wrażenie, że pokazać się bez takiego serduszka na kurtce to jednak trochę wstyd. Szczególnie w tym roku, szczególnie w takich czasach.