W kontrolowanej przez ludzi Kaczyńskiego telewizji „narodowej” szef związku zawodowego „Solidarność” Piotr Duda groził uczestnikom protestów obywatelskich, że wyprowadzi swoich związkowców na ulice i „przykryje czapkami” tych, którzy protestują.
Duda sięga po zdartą płytę propagandy pisowskiej adresowanej do pisowskego ludu: uczestnicy protestów „chcą się dorwać do koryta”; „każdy pretekst dobry, by zadymić; nie będziemy się temu bierne przyglądać; społeczeństwo obchodzi wiek emerytalny, podwyżka stawki godzinowej, 500+, a nie to, że »oni« stracili władzę; my też wiemy, gdzie są biura Platformy i Nowoczesnej i może tam zawitamy”.
Taki język nie zaskakuje u związkowca, który za rządów PO blokował w 2012 r. Sejm siłami Solidarności w proteście przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego. Ludzie Dudy wypuścili wtedy z terenu Sejmu Kaczyńskiego, innych posłów nie wypuszczali. Kaczyński potępił nie blokadę, tylko Tuska. Duda od dawna zamienia „Solidarność” w przybudówkę PiS.
„Solidarność” po linii PiS
Wtedy blokada była OK, bo służyła politycznie PiS-owi. Dziś PiS przesiadł się z foteli opozycji na fotele władzy, więc blokada Sejmu i Wawelu to „próba puczu” i polityka „awantur”. Związek zawodowy gotowy być pięścią władzy przeciwko pokojowej opozycji to w świecie demokratycznym aberracja.
Za to upartyjnienie „Solidarności” po linii pisowskiej polityczną odpowiedzialność ponosi przede wszystkim Piotr Duda, ale także nastawiona na prowokację konfrontacyjna polityka rządzących. Minister policji Mariusz Błaszczak nazwał w sobotę, 17 grudnia, protesty obywatelskie „próbą drugiej nocnej zmiany”, czyli „próbę nielegalnego przejęcia władzy”.
W taką grożącą opozycji interpretację kryzysu sejmowego wywołanego przez PiS i zaostrzanego przez PiS wpisał się w poniedziałek lider Solidarności. Czy Duda rozumie, co mówi i komu jego słowa posłużą? Czy jest gotów wziąć na siebie także współodpowiedzialność za ewentualne masowe użycie przemocy przez rząd przeciwko obywatelom, którzy pokojowo protestują?
Duda chyba nie wie, że mówi propagandą komunistyczną, wzywającą „aktyw robotniczy” do zrobienia porządku ze studentami w Marcu 1968 r. Należy mu przypomnieć, że za pierwszej „Solidarności” (kiedy on służył w LWP) robotnicy przychodzili do jej działaczy przepraszać, że w Marcu, Czerwcu i Grudniu dali się zmanipulować „władzy ludowej”.