Ceny miedzi szaleją – śmierć też
Dlaczego w kopalni miedzi Rudna doszło do takiej tragedii?
Tak wielka tragedia jak w Rudnej w Polkowicach jeszcze nigdy tylu ofiar za jednym zamachem nie zagarnęła. Kopalnie rud miedzi uchodzą za stosunkowo bezpieczne, a podziemne żywioły wydawały się dotąd z miedziowymi górnikami dużo bardziej zaprzyjaźnione niż z ich kamratami w kopalniach węgla kamiennego. Tak było do ostatniego wtorku.
W tym roku dotychczas w kopalniach Kombinatu Górniczo-Hutniczego Miedzi w Lubinie śmierć zabrała 9 górników. W węglowych, gdzie zatrudnia się wielokrotnie więcej pracowników – 10. W ubiegłym roku w węglu kamiennym zginęło 12 górników. W miedzi 2.
29 listopada zmienił te proporcje – po raz pierwszy na niekorzyść miedzi. Nieszczęście przyszło nie przy wydobyciu, ale w podziemnych warsztatach remontowych, na głębokości 1050 m – gwałtowny wstrząs górotworu i sprowokowane nim tąpnięcie przyniosło śmierć 8 górników, a kilku innych doznało ciężkich obrażeń. Tąpnięcie spowodowało zawalenie się przestrzeni, w której ludzie pracowali. Wszystko zostało zmiażdżone, tak jakby ktoś nagle, w zwisających nad nimi skałach, odpalił ładunki wybuchowe.
Tragiczny wtorek tworzy nowy, niespodziewany bilans. W kończącym się roku 17 górników miedzi odeszło na wieczną szychtę. Z kopalni węgla kamiennego – 10.
Dlaczego w kopalni miedzi Rudna doszło do tragedii?
Co będzie dalej? Kiedy 40 lat temu uruchamiano kopalnię Rudna, rudę wydobywano z pokładów na głębokości 600–650 metrów. Dzisiaj trzeba już sięgać po nią grubo ponad kilometr pod ziemię. Tym samym musiały pojawić się nowe niebezpieczeństwa, z którymi nasze górnictwo jeszcze się dotąd nie zmierzało.
Już samo gigantyczne ciśnienie robi swoje. Dodatkowo nasze struktury geologiczne mniej sprzyjają eksploatacji – na porównywalnych głębokościach temperatury są sporo wyższe niż w podobnych kopalniach RPA czy Kanady.