Elitarne studia generalskie na Akademii Sztuki Wojennej zorganizowano w trybie zaocznym. To eksperyment na miarę nowej władzy.
Generał Bolesław Balcerowicz, były komendant Akademii Obrony Narodowej, która przemianowana została na Akademię Sztuki Wojennej, nie mógł uwierzyć, że ktoś wpadł na pomysł kształcenia wojskowych elit w trybie zaocznym. – Te studia to przepustka do najwyższych stanowisk dowódczych. Tych oficerów nie tylko się kształciło, ale również kształtowało. Jak kształtować oficera w trybie zaocznym? – zastanawia się prof. Balcerowicz. Tryb dzienny związany był również z licznymi wyjazdami studyjnymi, które organizowano dla studentów. I z wyłączeniem ich z bieżącej pracy w jednostkach, tak żeby mogli skupić się całkowicie na kształceniu, a nie załatwianiu bieżących spraw. Efekty nowego rozwiązania już widać po frekwencji, która siłą rzeczy nie jest stuprocentowa. Trudno również oczekiwać, że studenci z tego rocznika będą się zabijać w osiąganiu najwyższych wyników, bo część z nich generalskie nominacje ma już właściwie w garści.
– Minister Macierewicz najpierw dokonał bezmyślnej czystki w armii, a teraz na kolanie trzeba budować nowe kadry w oparciu o kursy zaoczne – mówi Czesław Mroczek, były wiceminister obrony. Wiele wskazuje, że co najmniej dwóch oficerów z kursu ma już zagwarantowane awanse generalskie. Jeden z nich to płk Tomasz Połuch, komendant Żandarmerii Wojskowej, drugi – płk Wiesław Kukuła, mianowany niedawno szefem Obrony Terytorialnej. Pozostałych dziewięciu słuchaczy też pewnie nie będzie długo czekało na swoje buławy. Rodzi się tylko pytanie, ile będą one ważyły w oczach podwładnych?