PiS wychodzi ze sporu o projekt zaostrzający prawo aborcyjne mocno poobijany. Swoimi chaotycznymi decyzjami zmobilizował nie tylko przyglądające się polityce z dystansem kobiety, ale również młodzież – uczniów szkół, studentów. Zradykalizował osoby, które obawiają się rewolucji kulturalnej w wykonaniu PiS. Rozczarował także liczne na prawicy organizacje i fundacje oraz twarde jądro elektoratu. To dla tej partii niebezpieczne.
Wiele mówi się o socjalnych poglądach wyborców PiS, ale wyróżniają ich przede wszystkim opinie w kwestiach światopoglądowych. To one budują tę wspólnotę. Chęci oddania głosu na PiS sprzyja, oprócz akceptacji własności państwowej, restrykcyjne stanowisko wobec przerywania ciąży i przekonanie o potrzebie obecności religii w życiu publicznym (badania CBOS). Co ciekawe, poglądy zwolenników PiS w sprawie zakazu aborcji są po roku rządów tej partii bardziej restrykcyjne niż przed wyborami: 64 proc. sądzi, że przerywanie ciąży powinno być całkowicie zakazane (CBOS). Trudno powiedzieć, co spowodowało w ciągu ostatnich miesięcy ten wzrost rygoryzmu – nadzieje, że rządzący zrealizują obietnice, czy też zwykle odczytywanie sygnałów płynących z okolic PiS. Odrzucenie restrykcyjnego projektu antyaborcyjnego będzie niewątpliwie niezrozumiałe dla zwolenników tej partii i trudne do zaakceptowania. Uderza bowiem w jedną z głównych wartości leżących u podstaw tej wspólnoty. Przed awanturą w Sejmie dwie trzecie osób uczęszczających choć raz w tygodniu do kościoła uważało, że PiS wywiązuje się ze złożonych obietnic wyborczych (CBOS). Czy teraz osoby te poczują się zawiedzione?
Posłowie PiS, skłonieni przez Jarosława Kaczyńskiego do opowiedzenia się za tzw. kompromisem aborcyjnym, muszą teraz wrócić do swoich wyborców i się wytłumaczyć. A tam czekają na nich proboszczowie i różne organizacje, które pomogły PiS wygrać wybory.