Pani premier rzuciła swoich ministrów na grilla w zeszły piątek i pozwoliła im się przypiekać przez długie sześć dni. Przez ten czas „Rzeczpospolita” zdążyła przeprowadzić sondaż o rekonstrukcji (Polacy najbardziej chcą dymisji Antoniego Macierewicza), a na co dzień zakochany w PiS portal braci Karnowskich zamieścił tekst z mocną sugestią dymisji trzech ministrów. „Rolnictwo, zdrowie i ochrona środowiska – doprawdy mogłyby mieć lepszych patronów. Działania ministra Radziwiłła na razie nawet trudno krytykować. Bo po prostu ich nie widać. Dokonania ministrów rolnictwa Krzysztofa Jurgiela i ochrony środowiska Jana Szyszki są po prostu nie do obrony” – mogli przeczytać czytelnicy wpolityce.pl.
Grillowani ministrowie przewinęli się też w licznych mediach, zmuszeni do odpowiedzi na pytanie, czy czują się zagrożeni.
Spekulacje trwały jeszcze dziś; portal tvpinfo.pl poinformował, że dojdzie do podziału ministerstwa infrastruktury, a ministrem finansów zostanie człowiek Szydło Henryk Kowalczyk.
Ministrowie skwierczeli, a konferencja Szydło się opóźniała. Zapowiedziana na godz. 15, odbyła się niemal dwie godziny później.
I co powiedziała premier? Że z rządu odpadł jedynie Paweł Szałamacha. Ministrem finansów – jak się dowiaduję, jedynie tymczasowym – zostanie Mateusz Morawiecki.
Istotą rekonstrukcji jest jednak oddanie polityki gospodarczej Morawieckiemu jako szefowi nowego komitetu ekonomicznego Rady Ministrów. To jemu będą podlegali ministrowie gospodarczy, co czyni z niego swoistego półpremiera.
Szydło doskonale wiedziała, czym pachnie ta zmiana, dlatego ostatnie miesiące poświęciła próbom jej zablokowania, budząc irytację prezesa PiS. Ostatecznie musiała ustąpić i nie dość, że Morawiecki awansował, to jeszcze ona ma gorsze relacje z Nowogrodzką.