Najpierw Marta Kaczyńska zbuntowała się przeciwko absurdalnemu pomysłowi ministra obrony Antoniego Macierewicza, by na obchodach rocznicy powstania warszawskiego do apelu poległych dopisać zwrotkę apelu smoleńskiego. A dziś w felietonie w tygodniku „wSieci” przejechała się po pomyśle wprowadzenia całkowitego zakazu przerywania ciąży.
Kluczowe zdania z felietonu Kaczyńskiej:
- „Sejm rozpoczął pracę nad projektami ustaw dotyczących aborcji oraz procedury zabiegów in vitro. Znaczna część mediów twierdzi, że nastąpiło to z woli kierownictwa PiS. Informacje te nie mają związku z rzeczywistością”.
- „Wprowadzenie całkowitego zakazu przerywania ciąży to rozwiązanie iluzoryczne, skazujące wiele kobiet na aborcyjne podziemie, a także nierzadko sprowadzające bezpośrednie niebezpieczeństwo dla ich życia i zdrowia, co w przypadku matek mających już dzieci należy uznać za rozwiązanie zwyczajnie okrutne wobec rodzin”.
I dalej pisze Kaczyńska, że w dwóch przypadkach, o których stanowi dziś ustawa (w przypadku gwałtu oraz gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu), kobiety powinny mieć zagwarantowaną możliwość podjęcia świadomej decyzji. Kaczyńska nie wprost, ale wyłączyła jeden przypadek, kiedy to zgodnie z obowiązującą ustawą można usunąć ciążę w razie ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.
O ile to, że Marta Kaczyńska postawiła się Macierewiczowi w sprawie mieszania apeli poległych i smoleńskiego, pozytywnie zaskakiwało, o tyle jej ostatni felieton wcale zaskoczeniem nie jest. Po pierwsze, Kaczyńska myśli dokładnie tak jak jej matka Maria Kaczyńska. Bo ta jako żona prezydenta publicznie mówiła, że właśnie w tych dwóch przypadkach (gwałt i ratowanie życia oraz zdrowia kobiety) nie można zmuszać kobiety do rodzenia.