Kraj

Marihuanowa hipokryzja

Czy stosowanie kuracji konopiami będzie w Polsce wreszcie legalne?

Po anonimowych pacjentach o dostęp do marihuany leczniczej upominają się politycy.

Czy będą skuteczniejsi niż marsze obywatelskie i petycje ekspertów? Choroba nie wybiera – na ciężką padaczkę, stwardnienie rozsiane albo złośliwy guz mózgu, jak w przypadku byłego rzecznika SLD Tomasza Kality, może zapaść każdy. Wtedy problemy, znane tylko z drugiej ręki, stają się bardzo bliskie, a oczekiwania – wydające się kiedyś trudne do spełnienia – zaczynają być potrzebą chwili.

Ta myśl uporczywie do mnie wracała podczas konferencji prasowej zorganizowanej w siedzibie SLD, podczas której politycy tej partii – w obecności swojego ciężko chorego kolegi walczącego o prawo do wyboru metody leczenia – wsparli projekt ustawy o medycznej marihuanie, który PiS od kilku miesięcy kisi w sejmowej zamrażarce. Kilkanaście lat temu to właśnie SLD wespół z dużo bardziej konserwatywnym PSL prowadziły bardzo restrykcyjną politykę wobec osób posiadających nawet śladowe ilości marihuany. O jej leczniczym zastosowaniu nie chciano nawet słyszeć. Aleksander Kwaśniewski, który to surowe prawo podpisał, zrozumiał swój błąd w 2012 r. i od tamtej pory stał się orędownikiem depenalizacji narkomanii oraz zwolennikiem legalizacji marihuany medycznej. Teraz trudna sytuacja jednego z młodych działaczy SLD, który otwarcie zaczął mówić o gehennie leczenia, ma być argumentem w wieloletniej batalii o usankcjonowanie kuracji konopiami, co w wielu krajach jest już od dawna przyjęte. Lepiej późno niż wcale, ale czy dopiero wtedy potrafimy zrozumieć sytuację beznadziejnie chorych, kiedy ich cierpienie dotyka nas samych?

Nie ma wielu dowodów przekonujących o skuteczności kannabinoidów zawartych w marihuanie przy leczeniu nowotworów.

Polityka 35.2016 (3074) z dnia 23.08.2016; Komentarze; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Marihuanowa hipokryzja"
Reklama