Kraj

Falenta i kelnerzy

Marek Falenta Marek Falenta Maciej Łuczniewski / Reporter

Ruszył proces czterech osób oskarżonych o nagrywanie polityków i biznesmenów w dwóch warszawskich restauracjach. Po upublicznieniu tych nagrań przez tygodnik „Wprost” gwałtownie spadły notowania Platformy Obywatelskiej, która w efekcie przegrała wybory.

Na ławie oskarżonych siedzą biznesmen Marek Falenta (domaga się, aby pisać o nim, podając imię i nazwisko), jego szwagier Krzysztof R. oraz dwóch kelnerów: Łukasz N. i Konrad L. Po drugiej stronie dwoje prokuratorów i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, w tym Radosława Sikorskiego, Jacka Rostowskiego, Marka Belki, Bartłomieja Sienkiewicza i wielu innych podsłuchanych osób. Pierwsze wrażenia z rozprawy – chociaż siedzą obok siebie, prokuratorzy nie grają w jednej drużynie z pełnomocnikami oskarżycieli posiłkowych. Najdobitniej wyraził to mec. Roman Giertych, pełnomocnik Jacka Rostowskiego i Radosława Sikorskiego. Wygłosił oświadczenie, stwierdzając, że oskarżyciele publiczni nie wyjaśnili rzeczywistego tła tej sprawy, a oskarżeni to jedynie wierzchołek góry lodowej.

Proces toczy się w trybie kontradyktoryjnym, bo akta wpłynęły do sądu w czasie, kiedy obowiązywała nowelizacja procedury karnej uchwalona za rządów PO-PSL (rząd PiS dokonał ponownej nowelizacji, przywracając stary porządek). W tym procesie to mecenas Giertych będzie musiał przeprowadzić przed sądem dowód na prawdziwość swojej tezy.

Roman Giertych wyraził jasno to, co wielu wydaje się bardzo prawdopodobne. Vipów w restauracjach podsłuchiwano przez wiele miesięcy. Według aktu oskarżenia urządzenia nagrywające rozmowy podkładali gościom restauracji obaj kelnerzy, a zleceniodawcą był Falenta.

Polityka 22.2016 (3061) z dnia 23.05.2016; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 7
Reklama