W Europie alarm, w Polsce bezhołowie
W Europie alarmy terrorystyczne. A w Polsce służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w kryzysie
Po ostatnich zamachach terrorystycznych w Brukseli ogłoszono najwyższy z możliwych stopień zagrożenia terrorystycznego. W innych stolicach Europy pojawiły się obawy – i alerty – na podobnym poziomie.
W Polsce tymczasem:
– policja od kilku tygodni nie ma szefa (bo poprzedni, zresztą świeżo upieczony, podał się do dymisji – poniekąd m.in. w efekcie słabej pracy służb bądź konfliktów między nimi).
– minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak jest najpewniej skonfliktowany z szefem koordynatorem służ specjalnych Mariuszem Kamińskim (dowodem właśnie afera z ekskomendantem głównym policji).
– minister obrony jest… jaki jest (a w każdym razie swego czasu kompletnie rozbił resortowe służby specjalne, a teraz deprecjonuje własnych oficerów).
– wiceminister spraw wewnętrznych ogłasza – właśnie teraz, w takim momencie! – że niewykluczone jest rozwiązanie Biura Ochrony Rządu, bo przez zaniedbania funkcjonariuszy limuzyna prezydenta Andrzeja Dudy wpadła ostatnio do rowu.
– krety z Agencji Wywiadu informują, że ponad stu najbardziej doświadczonych oficerów ogląda – z woli świeżo upieczonego kierownictwa – relacje z ataków terrorystycznych w Brukseli (oraz śledzi inne wydarzenia w świecie) w telewizji. W centrali na Miłobędzkiej (a może nawet już także w terenie) działają natomiast przyjęci na ich miejsce młodzi i zdolni z najnowszego naboru spośród hunwejbinów nowej ekipy.
– jest tajemnicą poliszynela, że podobny bajzel panuje – m.in. w efekcie podobnych czystek – w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Na dodatek wkrótce Polska ma gościć:
– przywódców państw najważniejszego sojuszu wojskowego świata – szczególnie znienawidzonego przez terrorystów i… Rosję choćby.
– młodych katolików, którzy zjadą do Krakowa (ale pewnie nie tylko) w ramach Światowych Dni Młodzieży – są oni Bogu ducha winni, ale też zagrożeni choćby z racji rangi imprezy.
I wreszcie: obecna władza może nie mieć skrupułów, by wykorzystać obecne napięcie nie tylko do wzmożenia niechęci wobec uchodźców, emigrantów czy wszelkiego rodzaju „innych” oraz do nakręcenia nastrojów nacjonalistycznych. Może też uzasadniać nim rozbudowę rozmaitych formacji paramilitarnych (w Łodzi bojówki ONR już wyszły na ulice) czy forsowania przepisów ułatwiających inwigilację czy innego rodzaju ograniczeń praw obywatelskich. I pewnie znajdzie w tym, niestety, poklask.