Byłem na sto procent pewny, że mnie robi w konia, ale nie pękałem. – Jasiu, odpowiedziałem, a czy ty wiesz, że nieskończoność nie istnieje? Jasio rozdziawił dziób: – Jak to nie istnieje? To co jest dalej? – Nic, nieskończoność się kończy i już. Tylko to jest tak daleko, że nikt tam jeszcze nie doleciał i tego końca nie sfotografował. W ten sposób kombinując, już po dwóch tygodniach doszliśmy do wspaniałych rezultatów. Najczulej wspominam bryłę sprzecznie otwartą. Wejść do niej było łatwo, ale wyjścia żadnego nie było...
Że głupie i absurdalne? Właśnie o to chodziło, bo absurd zawsze mnie bawił. I nagle od stu dni przestał. Poszedłem do swojego lekarza. – Nie ma pana doktora – powiedziała pielęgniarka – został dyrektorem tej kopalni, co jest w upadku. Pojechałem do kopalni. Była zamknięta na cztery spusty. Górnicy mieli zebranie na zewnątrz. Właśnie swoje wystąpienie kończył poseł Sasin, który jeszcze raz podkreślił, że „Ida” to film dający „fałszywe wyobrażenie o tym, co działo się w Polsce w czasie drugiej wojny światowej”, bo przecież to Niemcy, a nie Polacy mordowali Żydów. Górnicy kiwali głowami i obiecywali, że powtórzą to żonom. Tylko jeden nie kiwał. Krzyknął: Dlaczego zamknęliście naszą kopalnię?
– Za to otwieramy kilkanaście nowych muzeów. Sybiru, Ziem Zachodnich, Kresów, Westerplatte, Żołnierzy Wyklętych… – odkrzyknął wysiadający właśnie z limuzyny wicepremier Gliński – musimy budować wspólnotę narodową i dowartościować nurty dotąd spychane na margines.
Górnicy słuchali i zapewniali, że nie powtórzą tego żonom. Nieoczekiwanie zza wielkiej hałdy węgla wyłonił się duet Szydło-Szyszko. Pani premier poinformowała zebranych, że ta właśnie, kolejna już hałda, stała się własnością Rady Ministrów, więc rząd czuje się na niej jak u siebie w domu.