Nad waszyngtońskim Kapitolem 8 stycznia powiewała gwiaździsta flaga. Niby nic wielkiego, bo tak dzieje się dzień w dzień od ponad 200 lat. Tylko że tym razem flaga powiewała na cześć polskiego bohatera, jednego z ostatnich żyjących Cichociemnych – Aleksandra Upłaza Tarnawskiego. Amerykańscy kongresmani nie tylko wiedzieli, że taki człowiek żyje, ale nawet pamiętali, kiedy się urodził i czego dokonał. Kilkanaście dni później pięknie zapakowana flaga wraz z certyfikatem architekta Kapitolu i listem gratulacyjnym od jednego z kongresmenów została oficjalnie przekazana Aleksandrowi Tarnawskiemu. Choć to człowiek niezwykle skromny, trudno mu było ukryć wzruszenie. Pewnie byłoby większe, gdyby na podobny gest zdobyli się polscy parlamentarzyści. Tym bardziej że rok 2016 oficjalnie uchwalili jako Rok Cichociemnych. Widocznie data 8 stycznia jakoś im umknęła.
Ta historia pokazuje, kto i jak jest poinformowany. I wbrew temu, co próbowała wszystkim wmówić premier Beata Szydło, amerykańscy kongresmeni wiedzą o nas więcej, niżbyśmy czasem nawet chcieli. Z pewnością więcej wiedzą również o dyplomacji niż pani premier, która nie tylko najwyraźniej nie zrozumiała treści, ale nawet intencji skierowanego do niej listu trzech senatorów. A te były proste. Zwrócić uwagę na niepokojące Amerykanów działania rządu PiS, ale tak, by nie stawiać sojusznika w trudnej sytuacji. Takich listów nie pisze się spontanicznie. Ani też nie podpisują ich przypadkowe osoby. Senator McCain stracił już szansę na zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych, ale bynajmniej nie stracił swoich wpływów w Waszyngtonie. To niezwykle wpływowy szef senackiej komisji do spraw sił zbrojnych. Jego podpis na liście jest jak żółta kartka. Sądząc po jakości upublicznionej po polsku odpowiedzi Beaty Szydło, pani premier musi się tego wszystkiego jeszcze nauczyć.