Prezydent RP ma prawo do korzystania z aktu łaski wobec każdego, kogo uzna za zasługującego na podanie mu pomocnej dłoni. Do tej pory jednak głowa państwa ani razu nie spełniła próśb o ułaskawienie, a było ich już w czasie jego kadencji kilkadziesiąt. Pierwszy akt łaski prezydenta dotyczy jego do niedawna partyjnego kolegi.
Spodziewano się zresztą, że Duda okaże skazanemu za przekroczenie uprawnień na trzy lata więzienia Kamińskiemu wspaniałomyślność, ale zachowa chociaż pozory bezstronności i dokona tego po prawomocnym wyroku. Tak jak postąpił prezydent Aleksander Kwaśniewski, ułaskawiając swojego politycznego przyjaciela Zbigniewa Sobotkę. Jeżeli tamtą decyzję prezydenta słusznie uznano za skandaliczną, to dzisiejsze posunięcie Andrzeja Dudy jest już megaskandalem.
Minister Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta tłumacząc swojego pryncypała, uzasadniał decyzję faktem, że wyrok wydany na Kamińskiego był polityczny, bo przecież były szef CBA to człowiek kryształowo uczciwy, a do tego bezkompromisowo zwalczający korupcję. Rzecz w tym, że sąd skazał Kamińskiego za wykorzystanie pełnionej funkcji do naginania prawa i procedur, aby sprowokować do zachowań korupcyjnych osoby, których o korupcję wcześniej nie podejrzewano.
Ocenianie wyroku niezależnego sędziego mianem decyzji politycznej to podważanie istoty ustroju sądowego obowiązującego w Polsce. Od tej pory każdy wyrok nie po myśli można potraktować podobnie, krzycząc, że to nie kodeks, prawo i procedury stały za sędzią, ale jego poglądy polityczne. Prezydent kraju, który tak traktuje niezależny wymiar sprawiedliwości, w innych częściach świata nazywany jest dyktatorem. Tak postępują watażkowie, którzy sami stanowią prawo.
Panie Prezydencie, tak się po prostu nie godzi.
Czytaj także:
– Kontrowersyjna decyzja prezydenta: ułaskawia Mariusza Kamińskiego