Teraz to przywiązanie do transportu kolejowego jest dla nas gwarancją, że złotego pociągu spod Wałbrzycha nikt nam nie odbierze, póki my żyjemy. Wojewoda dolnośląski zwołał sztab kryzysowy, a rząd wydelegował cztery Ministerstwa – Kultury, Obrony, Skarbu Państwa i Finansów – aby w tym kwadracie zaufania każde ze swojego rogu pilnowało polskiej racji stanu.
Na szczęście pociąg zakopali Niemcy pod koniec drugiej wojny światowej, a z Niemcami mamy teraz tak dobre stosunki, że sam prezydent Andrzej Duda wyspowiadał się prezydentowi Joachimowi Gauckowi. Jestem pewien, że wiedział, co robi – to przecież duchowny. Co prawda były i w dodatku luterański, ale jeśli ktoś się otwiera na sąsiadów, to całym sercem.
Otóż gdy prezydent Niemiec zobaczył wschodzącą głowę Polski, nie wytrzymał i bez ogródek zapytał: – Jak to się stało, że pana wybrali? A wtedy Andrzej Duda szczerze przyznał, że niestety, Polska to nie jest kraj sprawiedliwy. – Ale żeby do tego stopnia? – zdziwił się Gauck. Nasz prezydent ze smutkiem przytaknął.
Treścią całej tej historycznej konfesji Andrzej Duda podzielił się ze światem w 35. rocznicę Porozumień Sierpniowych pod bramą dawnej Stoczni Szczecińskiej. Oprócz kilku świec i trzech urzędników w komżach, których biel oznacza czystość serca i ducha, towarzyszyli mu Piotr Duda (przypadkowa zbieżność imion) oraz Beata Szydło. W przemówieniach nie padło nazwisko Wałęsy, nie zaproszono też premier Kopacz ani marszałków. A wszystko to – jak słyszymy – z szacunku i troski, by uniknęli gniewnych okrzyków i buczenia.
Słowo solidarność oznaczało w 1980 r. wolność i marzenie, że będzie ona dana nam wszystkim. Zawłaszczone przez Prawo i Sprawiedliwość oraz dzisiejszy związek zawodowy, który uważa się za spadkobiercę tamtych idei – oznacza nienawiść.