Marcin Dubieniecki, któremu zostały przedstawione zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia 13 mln zł z PFRON oraz prania brudnych pieniędzy, miał na wniosek prokuratury trafić do tymczasowego aresztu. Sąd zadecydował jednak, że Dubieniecki – jako jedyny z czterech podejrzanych w sprawie – będzie mógł opuścić areszt po wpłaceniu 600 tys. zł kaucji. Prokuratura niezwłocznie złożyła zażalenie uniemożliwiające Dubienieckiemu opuszczenie aresztu do czasu jego rozpatrzenia. Stanie się to 4 września na specjalnym posiedzeniu w wydziale odwoławczym krakowskiego Sądu Okręgowego. Jeżeli zażalenie zostanie oddalone, Dubieniecki (kaucja już wpłynęła na sądowe konto) będzie mógł wyjść na wolność i odpowiadać z tzw. wolnej stopy. Sprawa ta wywołała publiczne zgorszenie: prawdopodobny organizator przestępstwa za małą część wyłudzonej sumy może wyjść na wolność i manipulować świadkami?
W polskim prawie karnym poręczenie majątkowe, zwane potocznie kaucją, jest stosowane jako jeden ze środków zapobiegawczych (obok m.in. tymczasowego aresztowania, dozoru policyjnego czy zakazu opuszczania kraju). Zastosować je może prokurator w postępowaniu przygotowawczym, ale po przedstawieniu zarzutów, jak również sąd, zmieniający na kaucję wniosek prokuratora o tymczasowy areszt. Kaucję w postaci pieniędzy, papierów wartościowych, zastawu lub hipoteki może wpłacić sam podejrzany lub osoba trzecia, której personalia muszą być jednak znane. Artykuł 266 § 2 Kodeksu postępowania karnego określa, że kryteriami decydującymi o wysokości kaucji jest w pierwszej kolejności sytuacja materialna oskarżonego oraz osoby składającej poręczenie, wysokość wyrządzonej szkody oraz charakter popełnionego czynu. Są to stwierdzenia dość ogólne, a orzecznictwo Sądu Najwyższego jakoś szczególnie ich nie doprecyzowuje.