Rada Naczelna PSL obawia się, że po październikowych wyborach do Sejmu ludowcy mogą się w nim nie znaleźć. Nowy prezes miałby ratować sytuację, mając jednak na tę akcję bardzo niewiele czasu. Właśnie dlatego los Piechocińskiego nie wydaje się wcale przesądzony.
Nie ma on jednak w partii, której przewodzi, mocnej pozycji. Od czasu, gdy jej prezesuje, można nawet powiedzieć, że jest ona sporo gorsza niż wcześniej – choć o jego wygranej zdecydowało jedynie 17 głosów przewagi nad Waldemarem Pawlakiem.
Jednym z licznych zarzutów ludowców wobec lidera jest to, że o wiele chętniej mówi, niż słucha. Pretensji do prezesa partia ma jednak o wiele więcej. Łącznie z zarzutem, że sprawcą obecnych kłopotów PSL jest właśnie jego prezes.
To on wytypował Adama Jarubasa na kandydata partii w wyborach prezydenckich, sam bowiem obawiał się wyborczej weryfikacji. Zagrał tym na nosie prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, któremu bardzo zależało na poparciu PSL. Chciał bowiem być kandydatem ponadpartyjnym.
Porażka Jarubasa
Nie można powiedzieć, że Jarubas stał się dla obecnego prezydenta jedynym powodem porażki (Jarubas zebrał zaledwie 1,6 proc. głosów). Ale gdyby nie ludowcy, wynik wyborów mógłby być inny. Czy lepsza byłaby też teraz pozycja PSL przed wyborami do Sejmu – trudno raczej wyrokować.
Zadaniem Jarubasa, obecnie marszałka świętokrzyskiego, nie było, oczywiście, wygranie wyborów. Ale skorzystanie z zainteresowania mediów i darmowej reklamy, aby się dać poznać w innych regionach kraju. Miał się stać beneficjentem konfliktu Platformy z PiS. I jako ten trzeci przekonywać, że poza tymi partiami są jeszcze inne. To znaczy – PSL.
Ten kapitał miał mu się przydać właśnie w wyborach parlamentarnych. Apetyt na sporą liczbę mandatów w przyszłym Sejmie zaostrzył ludowcom wynik wyborów samorządowych, w których PSL zdobył ponad 23 proc. głosów. Ale Jarubas w kampanii wypadł wyjątkowo słabo. Zmarnował tym świetny wynik wyborów samorządowych. Można nawet powiedzieć, że go unieważnił.
Te kalkulacje prezesa Piechocińskiego wzięły w łeb. Jarubas osiągnął wynik marny, nie poparła go nawet wieś. Rolnicy masowo poparli kandydata Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli podobnie zachowają się jesienią, z partią może być źle.
Układanka ludowców
PSL już kilka razy był w koalicji rządzącej i widmo niedostania się do Sejmu nie raz zaglądało mu w oczy. W takich sytuacjach partia zachowywała się zawsze podobnie – pod koniec kadencji, będąc w rządzie, jednocześnie starała się od niego dystansować. Mrugała okiem do swoich wyborców, że to nie PSL był autorem niepopularnych decyzji, odpowiedzialność za nie spada wyłącznie na koalicjanta.
Jednocześnie ludowcy próbowali też zdobywać względy partii, która szykowała się do przejęcia władzy. Ustawiali w roli koalicjanta w nowym rozdaniu wyborczym. Bo zwykle do tej pory taki języczek u wagi był potrzebny i PSL pasował do każdej politycznej układanki. Nieprzypadkowo Pawlak powiedział kiedyś, że wybory (nieważne jakie) wygra ich przyszły koalicjant.
Tym razem jednak ten numer chyba nie przejdzie. Mocną pozycję w Prawie i Sprawiedliwości ma Janusz Wojciechowski. Kiedyś prezes PSL, później zdrajca. Ludowcy nie mogą mu wybaczyć, on także ich teraz nie znosi. To walka na śmierć i życie. O tym, żeby ludowcy w przyszłym rządzie mieli tak komfortową sytuację, jak u boku Platformy, mowy nie ma.
Naczelny problem
Umizgiwanie się do partii Jarosława Kaczyńskiego może się zakończyć likwidacją PSL i definitywnym przejęciem jej wyborców przez PiS. To ta partia będzie dzielić unijne miliardy w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. To działacze PiS zajmą stanowiska w agencjach rolnych, przez osiem lat obsadzane przez PSL. Ludowcy zostaną skazani na dietę.
Dla PSL idą chude lata. Zwrot w stronę PiS raczej się nie kalkuluje. PSL jedzie z Platformą na jednym wózku, żeby nie powiedzieć – platformie. Dymisja Piechocińskiego ma sens wtedy, gdy zastąpi go ktoś, kto partię wzmocni. A nie – podzieli.
W roli ratownika sprawdzał się Waldemar Pawlak, ale może nie uzyskać wystarczającego poparcia. Przyszła moda na młodych. PSL ma takiego, jest nim Władysław Kosiniak-Kamysz. Wydaje się, że ma spore szanse na zastąpienie obecnego lidera. Ale Rada Naczelna ciągle jeszcze kalkuluje, czy partii lepiej zrobi zmiana, czy jej brak.