Według wyborców, których zresztą większość (ponad 60 proc.) w ogóle nie znajduje dla siebie reprezentacji, do Sejmu weszłoby na pierwszym miejscu PiS (25 proc.), potem jakaś formacja Kukiza (20 proc.), następnie PO z 17 proc. i partia Ryszarda Petru z 10 proc.
Progu wyborczego nie przekroczyłoby ani SLD, ani PSL. A więc się rozsypało, ta układanka w niczym nie przypomina kompozycji układanych jeszcze kilka miesięcy temu.
Jasne, to się wszystko jeszcze kilka razy może zmienić, niemniej tendencje i zjawiska już się rysują. A więc potwierdzenie pozycji lidera dla PiS, a więc ciąg dalszy pognębiania Platformy, która, zdaje się, dodatkowo jest karana za dopuszczenie do przegranej Komorowskiego z jednej strony, a z drugiej nadal trwa wystawianie jej rachunków za osiem lat rządzenia, za styl, za głuchotę i za gnuśność.
Niby miłośnicy III RP mogą się pocieszać, że formacja Petru (NowoczesnaPL) co prawda odbiera głosy Platformie po to, by je jednak dodać do niej w okresie tworzenia większości do rządzenia. Ale na tej samej zasadzie można zakładać, że poparcie dla Kukiza może z kolei zdyskontować politycznie i koalicyjnie Jarosław Kaczyński.
To trochę wróżenie z fusów, bo Paweł Kukiz zarzeka się, że żadnej partii nie będzie organizował, zresztą trudno go w ogóle zrozumieć, ale tak czy inaczej ta energia, która mu towarzyszy, ma duży kapitał polityczny i zapewne jakoś zostanie wykorzystana. W każdym razie to Kukiz i jego kukizowcy mogą mieć decydujący głos w momencie, gdy jesienią będzie wyłaniał się nowy rząd.
W sumie chyba największą niewiadomą pozostaje Platforma Obywatelska: czy oto widzimy początek jej odjazdu, jej uwiądu, którego już nie da się zatrzymać? Zwłaszcza że jej liderzy, mimo pozorów mobilizacji, bojowych okrzyków, jakoś nie robią wrażenia, że dorastają do wyzwań. Że pobudzą się i wzlecą politycznie, a przede wszystkim, że znajdą jakiś wspólny język z obywatelami, to znaczy – chciałoby się powiedzieć, z wyborcami.
Chciałoby się powiedzieć, tyle tylko, że coraz większa liczba obywateli nie chce być wyborcami PO.