Kraj

Jeszcze o higienistach

Jak wiadomo, takie są przynajmniej ustalenia najbardziej kompetentnych instytucji, 75 proc. obywatelek Stanów Zjednoczonych cierpi na nadwagę.
M.K./Polityka

Mówiąc po polsku – niech się feministki nie obrażą – są za grube i z tego powodu grozi im rak wszelkich narządów, cukrzyca, choroby wieńcowe oraz tysiąc jeszcze innych plag o niezwykle skomplikowanych nazwach. Francja akurat, obok krajów skandynawskich, plasuje się pod dolną kreską zagrożonych otłuszczeniem i nazbyt wypiętym brzuchem. Nie przeszkadza to jednak, iż w skrzynce na listy znajduję niemal codziennie instrukcje, jak powinniśmy się z Basią i dziećmi naszymi (chociaż chłopcy są akurat szczupli i muskularni) odchudzać, odchudzać, odchudzać. Ileż kosztownych druków, na których widzimy panią X., która w ciągu miesiąca straciła 50 kilo. Ileż wspaniałych propozycji diet. Ileż laboratoriów zatroskanych moim trzecim podbródkiem.

Już rzuciłbym się w ten wir, już piłbym tylko wodę, zagryzając sucharkiem, kiedy pojawia się równie naukowa i kompetentna kontrakcja. Oto modelki są za chude. Wpisuje się nawet w paragraf, że nie wolno odchudzać modelek. Co nam zakazano, one mają właśnie łykać do utraty tchu. Jeszcze chwila, a państwo (ta urzędnicza abstrakcja, która już nam zabrania palenia papierosów) zadecyduje, iż mam ważyć tyle a tyle w stosunku do wzrostu. Zresztą ze wzrostem też pojawia się problem. Obywatel nie powinien być za niski ani za wysoki. To też warto by było stanowczo i zdecydowanie prawnie unormować. Podobnie z numerem obuwia. Czy zdają sobie obywatele sprawę, ile traci państwo na tym, że ktoś ma nietypową stopę? Na wszystko znajdzie się jednak naukowe i racjonalne wytłumaczenie.

Jak wiadomo, w Stanach Zjednoczonych – kraju naszych marzeń i snów – każdy ma swojego adwokata i psychologa, względnie psychoanalityka. Naiwnym Europejczykiem będąc, dopóki nie skradłem milionów (a chciałbym), nie rozwodzę się (za żadną cenę nie chciałbym), nie zrobię przekrętów podatkowych (to też chciałbym), adwokata na razie nie potrzebuję.

Polityka 19.2015 (3008) z dnia 05.05.2015; Felietony; s. 104
Reklama