Amerykanie prowadzili w Chinach własną dyplomację pingpongową. Niewykluczone, że i my doczekamy się naszego kulturalnego ping-ponga. Od 7 lutego mieszkańcy Państwa Środka mogą bowiem oglądać największą w historii prezentację polskiej sztuki, w największej i bardzo prestiżowej placówce wystawienniczej kraju znajdującej się przy placu Tiananmen, niemal vis-à-vis mauzoleum Mao: w Narodowym Muzeum Chin. Taką szansę dostały dotychczas tylko dwa kraje: Francja i Niemcy. Przez muzeum przewija się codziennie od 10 do 20 tys. zwiedzających i nawet jeśli tylko część z nich zajdzie na naszą ekspozycję, to i tak możemy liczyć na, nieosiągalny jak na rodzime warunki, frekwencyjny rekord. Trzeba jednak przyznać, że przygotowaliśmy się do tego wyzwania niezwykle starannie, prezentując blisko 350 eksponatów pozyskanych z 17 największych krajowych muzeów i kolekcji. Tytuł całości słusznie gra na chińskich sentymentach i na jedynej kojarzonej tu naprawdę powszechnie postaci znad Wisły: „Skarby z kraju Chopina”.
Pokazujemy sztukę od XV do XX w., co w skali Chin odpowiada jednej ledwie dynastii, a u nas – niemal całej materialnej historii. Wstydu jednak nie ma, a niektóre obiekty budzą wśród Chińczyków ogromne zainteresowanie. Szczególnie te, które z ich perspektywy wydają się egzotyczne: gotycka rzeźba religijna, portrety trumienne, witraże (Wyspiański). Od samego początku największy tłok panuje jednak przed monumentalnym „Batorym pod Pskowem” Jana Matejki. Zwiedzających intrygują zarówno jego walory warsztatowe, jak i treść. Miejscowe media bardzo chwalą ekspozycję, a oficjele chętnie podkreślają, że to dopiero początek kulturalnej współpracy na dużą skalę. Już w najbliższych miesiącach ruszymy do Pekinu z polską muzyką, filmem i sztuką współczesną, a w przyszłym roku Chińczycy zrewanżują się wielką wystawą swoich dawnych skarbów.