Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Rada na Radę

Nowi doradcy pani premier

Premier Ewa Kopacz podczas spotkania z Radą Gospodarczą. Premier Ewa Kopacz podczas spotkania z Radą Gospodarczą. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Żadna decyzja kadrowa Ewy Kopacz nie wywołała takich emocji: kto ma zastąpić Jana Krzysztofa Bieleckiego na stanowisku przewodniczącego Rady Gospodarczej przy Premierze?
Dwugłowe kierownictwo polskiej gospodarki. Janusz Lewandowski (z prawej) zostanie przewodniczącym Rady, jego zastępcą – Jacek Rostowski.Wojciech Stróżyk/Reporter Dwugłowe kierownictwo polskiej gospodarki. Janusz Lewandowski (z prawej) zostanie przewodniczącym Rady, jego zastępcą – Jacek Rostowski.

Kiedy Ewa Kopacz przejęła obowiązki premiera, los Rady Gospodarczej zdawał się przesądzony. Nie kryła tego sama premier. To nie jest organ konstytucyjny, ale jedna z wielu struktur Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM). Premier może je tworzyć i likwidować, w zależności od potrzeb. Likwidacja Rady byłaby wyjątkowo łatwa, zważywszy, że jej członkowie pracują społecznie.

Premier szybko wpadła jednak w wir wydarzeń związanych z górniczym kryzysem i negocjacjami unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego. Uświadomiła sobie, że bez pomocy ekspertów nie da rady. Z Janem Krzysztofem Bieleckim, szefem Rady, nie miała takich relacji jak premier Tusk. Bielecki (zwany przez współpracowników JKB) deklarował, że zamierza odejść. Chce wrócić do biznesu.

W wyścigu o schedę po JKB wystartowali prominentni politycy. Przez pewien czas wydawało się, że szefem doradców zostanie Bartłomiej Sienkiewicz. Były szef MSW jest urodzonym ekspertem, a nagrania z rozmów, jakie toczył z prezesem NBP, wskazują, że ma pojęcie o gospodarce. Wkrótce jednak pojawiła się lepsza kandydatura – Jacka Rostowskiego. Były minister finansów i wicepremier był bardzo zainteresowany posadą u boku pani premier. Nie doczekał się stanowiska polskiego komisarza UE, na co liczył, a potem jeszcze poniósł porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Szefowanie Radzie dawało mu szansę na powrót do gry, od której odsunął go Tusk.

Pani premier była nawet przychylna jego planom. Sprawa rozbiła się jednak o wygórowane żądania. Oczekiwał stanowiska ministra bez teki w randze sekretarza stanu i kompetencji... wicepremiera. Chciał nadzorować resorty gospodarcze, a nawet Ministerstwo Finansów. Przeszarżował, a co gorsza przestraszył koalicjanta, bo wicepremier do spraw gospodarczych w rządzie już jest.

Polityka 1.2015 (2990) z dnia 28.12.2014; Temat tygodnia; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Rada na Radę"
Reklama