– Nadchodzi czas na zmianę. Weźmy udział w obywatelskim proteście, który będzie ten zwrot przybliżać. 13 grudnia nie może zabraknąć żadnego z was – apelował do swoich zwolenników Jarosław Kaczyński.
To czwarty marsz PiS organizowany 13 grudnia, w rocznicę stanu wojennego. Tegoroczny „Marsz w obronie demokracji i wolności mediów” ma zapoczątkować demonstracje w różnych miejscach w Polsce. – Przez następne miesiące do wyborów prezydenckich będziemy o tej sprawie mówić, nieustannie przypominać, nie damy zapomnieć – zapowiadał Jarosław Kaczyński.
Posłowie dbają o frekwencję
W tym roku marszowemu przedsięwzięciu sprzyja kalendarz. Politycy PiS spodziewają się, że sobota – dzień wolny od pracy – zapewni im sporą frekwencję. W stołecznym urzędzie zarejestrowali przemarsz na 30 tys. osób.
Marsz wyruszy o godzinie 13. Ma potrwać około dwóch godzin. Zgromadzenie publiczne jest jednak zarejestrowane do godz. 17. Będzie je ochraniać około 300 porządkowych.
W latach poprzednich razem z prezesem przemaszerowało przez Warszawę około 3 tys. osób przekonanych, że w Polsce zagrożona jest demokracja. – Mamy nadzieję, że w sobotę więcej ludzi będzie mogło przyjechać i spotęgują wrażenie, że jeszcze więcej ludzi niż w latach poprzednich jest z nami – mówi poseł PiS.
Marsz ma być podzielony na dwie części. Pierwsza będzie poświęcona pamięci ofiar stanu wojennego, druga ma być protestem „przeciwko obecnej rzeczywistości politycznej”. – Ta druga część marszu będzie miała już charakter obywatelski, będzie się odwoływać do zagrożonych dzisiaj – naszym zdaniem – praw i swobód obywatelskich w naszym państwie – mówi Joachim Brudziński.
To on, jako przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS, odpowiada za stronę organizacyjną marszu. Zobowiązał każdego posła do przywiezienia z każdego powiatu w ich okręgu wyborczym po co najmniej kilka osób. Posłowie mają być z wykonania tego planu rozliczani.
Cenzura transparentów
Posłowie otrzymali też instrukcję w związku z transparentami. – Chodzi o to, żeby je ocenzurować. Nie chcemy żadnych prowokacyjnych i obraźliwych haseł, zależy nam na spokojnej manifestacji. Nie możemy dopuścić do żadnej bójki czy walki ulicznej, bo znów zostanie nam przylepiona etykieta podpalaczy Polski – mówi poseł PiS.
Sobotnia manifestacja PiS nazywana jest też marszem z biało-czerwonymi różami. Każdy z maszerujących dostanie do ręki jedną taką – jak dowiedzieliśmy się w PiS – polską różę. Organizatorzy wierzą, że kwiaty zabezpieczą PiS przed ulicznymi burdami. – Ciężko się bić z różami w ręku. Te kwiaty mają nadać powagi. Ludzie będą mieli ręce zajęte różami, a nie transparentami z prowokującymi hasłami – analizuje polityk PiS.
Trasa marszu
Marsz, tak jak w latach ubiegłych, przejdzie z placu Trzech Krzyży przed pomnik Piłsudskiego, z przystankami przed pomnikami Witosa, Paderewskiego i Dmowskiego. – To są ojcowie naszej niepodległości – mówi Marcin Mastalerek.
Czym ten marsz będzie się różnił od poprzednich? – Nie będzie wielkich różnic organizacyjnych, poza tym, że głównym motywem tegorocznego marszu będzie to, co wydarzyło się 16 listopada w Polsce – czyli fałszowanie wyborów samorządowych – mówi Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS. Dodaje, że przed każdym pomnikiem zostanie wygłoszone „ważne przemówienie”. Sam prezes PiS wystąpi co najmniej dwa razy.
Lista nieobecnych
Przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak mówi, że zaproszeni mogą się czuć wszyscy, „dla których Polska się liczy: – Zapraszamy Solidarność, zapraszamy słuchaczy Radia Maryja, kluby „Gazety Polskiej”.
Nie pomaszeruje z prezesem kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda. – To nasza świadoma i przemyślana decyzja. Zależy nam na tym, aby nie pojawiał się w takich protestacyjnych kontekstach, w miejscach, gdzie może dojść do jakichś ulicznych awantur, wywołanych przez prowokatorów – mówi polityk z kierownictwa PiS.Duda ma być przecież kandydatem centrowym, który przekona w maju – w wyborach prezydenckich – zniechęcony do Platformy elektorat. Wiadomo, że ten żelazny i tak zagłosuje na tego, kogo wskaże prezes.
Związek Zawodowy Solidarność, oficjalnie jako organizacja, z tego zaproszenia nie zamierza skorzystać. Rzecznik prasowy Komisji Krajowej Marek Lewandowski mówi, że generalnie Solidarność popiera ten marsz, ale przewodniczący nie wydał żadnego apelu o udział w zgromadzeniu: – Nasz przewodniczący Piotr Duda jest w komitecie honorowym marszu – tak jest zresztą od trzech lat. Ale nie będzie szedł w marszu.
Dodaje, że dla Związkowców 13 grudnia to dzień refleksji i zadumy przy pomnikach upamiętniających ofiary stanu wojennego. Być może jakieś transparenty Solidarności zobaczymy, ale będzie to indywidualna inicjatywa związkowców.
W piątek z komitetu honorowego wycofali się biskupi, którzy wcześniej udzielili mu poparcia. Jak poinformował rzecznik Episkopatu Polski ks. Józef Kloch: „podjęli tę decyzję, mając na względzie troskę o jedność wszystkich Polaków”.
W skład Komitetu Honorowego marszu weszło pięciu biskupów: metropolita częstochowski abp Wacław Depo, biskup włocławski Wiesław Mering, bp Ignacy Dec ze Świdnicy, bp senior Antoni Dydycz z Drohiczyna, bp senior Edward Frankowski z Sandomierza.
400 osób w komitecie honorowym
Po rezygnacji biskupów Marcin Mastalerek mówił, że Komitet Honorowy nie stopnieje, a wręcz przeciwnie: wciąż dołączają nowe osoby.
Deklarację komitetu honorowego marszu podpisało ponad 300 osób, m.in. działacze opozycji demokratycznej w PRL Zofia Romaszewska, Joanna Duda-Gwiazda, Andrzej Gwiazda, kapelan Solidarności ks. Stanisław Małkowski. W komitecie są też: szef NSZZ Solidarność Piotr Duda, aktor Jerzy Zelnik, aktorka Katarzyna Łaniewska, satyryk Jan Pietrzak, były piłkarz reprezentacji Polski Marek Citko. Do komitetu dołączyli również dziennikarze prawicowych mediów: Jacek i Michał Karnowscy, Krzysztof Skowroński, Tomasz Sakiewicz i Tomasz Terlikowski. – Mój udział w komitecie jest wyrazem postawy obywatelskiej, a nie deklaracją związku z jednym ugrupowaniem politycznym – tłumaczy Paweł Lisicki.
Prof. Jadwiga Staniszkis, socjolożka bardzo powściągliwie krytykująca PiS, uznała, że marsz nie jest najlepszym pomysłem. „Jest ryzykowny. To może nie wypalić, chociażby ze względów technicznych. PiS powinien stawiać na powagę programową, pokazywać profesjonalizm i konkretnie atakować” – mówiła w „Kropce nad i” w TVN24.