Źle się dzieje w państwie polskim
Źle się dzieje w państwie polskim. Uczeni przeciwko klerykalizacji
„Władze państwowe powinny ściśle przestrzegać zasady neutralności światopoglądowej państwa, zagwarantowanej w Konstytucji RP. Nie powinny ulegać finansowym, edukacyjnym, legislacyjnym roszczeniom Kościoła rzymskokatolickiego, ani demonstracyjnemu eksponowaniu symboli religijnych w instytucjach publicznych.
Władze publiczne stają się dodatkiem do hierarchów kościelnych, występujących podczas uroczystości państwowych w roli rzeczywistych gospodarzy, gdyż uroczystości te mają głównie charakter religijny. Prowadzi to do degradacji państwa i obniżenia jego prestiżu.
Przedstawiciele Kościoła dopuszczają się działań graniczących z łamaniem prawa lub je faktycznie łamiących, np. w związku z katechezą młodzieży w szkołach publicznych”.
To główne tezy krótkiego listu otwartego piętnastu profesorów różnych dziedzin naukowych. W konkluzji sygnatariusze ostrzegają, że bezczynność organów państwa wobec tych zaszłości ma bardzo negatywny skutek dla spójności społecznej. Postulują, by władze państwowe zaczęły działać i urzeczywistniać zasady ustroju i prawa zapisane w konstytucji i innych ustawach.
Czytam ten list profesorów tak, że apelują oni do państwa polskiego, aby zaczęło być państwem świeckim, a przestało być państwem o znamionach konfesyjnych czy wręcz klerykalnych, to znaczy państwem przede wszystkim katolików, a dopiero w drugiej kolejności (o ile w ogóle) obywateli innych wyznań lub bezwyznaniowych.
Apel wydaje mi się słuszną reakcją na nasilającą się u nas kampanię mainstreamu katolickiego przeciwko świeckości i liberalizmowi. Na wypowiedzi abp. Stanisława Gądeckiego czy byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego, podważające właśnie zasady ustrojowe RP jako demokratycznego państwa prawnego, a sugerujące, że pożądany polski model państwa to państwo z uprzywilejowaną pozycją jednego Kościoła – rzymskokatolickiego.