Kraj

Lewy do lewego

Miller-Palikot: wymuszone zjednoczenie

Leszek Miller z Januszem Palikotem konsolidują się po cichu, ostrożnie i stopniowo. Leszek Miller z Januszem Palikotem konsolidują się po cichu, ostrożnie i stopniowo. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Janusz Palikot nie wyklucza porozumienia samorządowego z SLD, w tym wspólnego kandydata na prezydenta Warszawy. To byłby początek jednoczenia lewicy wymuszonego klęską w eurowyborach.
Miller i Palikot tłumaczyli, że kryzys państwa jest tak poważny, że zapominają o urazach.Stanisław Kowalczuk/East News Miller i Palikot tłumaczyli, że kryzys państwa jest tak poważny, że zapominają o urazach.

Eurowybory uruchomiły symetryczne procesy na prawicy i lewicy, wszyscy chcą się jednoczyć. Pretekstu dostarczyła afera podsłuchowa, dzięki której politycy swobodnie mogą tłumaczyć swe piruety stanem wyższej konieczności – to dla ojczyzny ratowania, nie siebie.

Jarosław Kaczyński chce wchłonąć mniejsze partie, by w kampanii parlamentarnej nie powtórzył się scenariusz z eurowyborów, gdy Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin wyszarpali 7 proc. głosów i pozbawili PiS zwycięstwa. Prezes prawicę łączy z przytupem, metodą „na kongres zjednoczeniowy”, ale i bardzo skromnymi na razie sukcesami, bo na zjeździe zabrakło Ziobry i Gowina, a rozmowy z nimi idą opornie.

Z kolei Leszek Miller z Januszem Palikotem konsolidują się po cichu, ostrożnie i stopniowo. Plany są jednak daleko idące. – Obowiązuje dziś uchwała zarządu, że do wyborów samorządowych idziemy osobno. Nie wykluczam jednak, że dogadamy się z SLD. Naturalnym ruchem byłoby wystawienie wspólnego kandydata na prezydenta Warszawy, ale możliwe są też wspólne listy do sejmików – mówi Palikot. Krzysztof Janik z SLD dopowiada: – Kaczyński nie stworzy nowej jakości na prawicy, a Tusk w centrum. My mamy szansę, pod warunkiem że pójdziemy szeroko. Nie tylko z Palikotem, lecz także lewicowym planktonem – Zielonymi, ruchami miejskimi itd.

Na pierwszej wspólnej konferencji w Sejmie, 1 lipca, Miller i Palikot tłumaczyli, że kryzys państwa jest tak poważny, że zapominają o urazach. Stanowczo przy tym zapewniali, że współpraca ich ugrupowań służy tylko wyjaśnieniu afery podsłuchowej i nie ma mowy o wyborach samorządowych. Ta powściągliwość w oficjalnych deklaracjach jest zrozumiała.

Polityka 29.2014 (2967) z dnia 15.07.2014; Temat tygodnia; s. 17
Oryginalny tytuł tekstu: "Lewy do lewego"
Reklama