O swej decyzji Radosław Sikorski poinformował na Twitterze: „W związku z przestępczymi podsłuchami złożyłem do prokuratury zawiadomienie o działaniu zorganizowanej grupy przestępczej z art. 258 kk.”. Za takie przestępstwo grozi nawet pięć lat więzienia, a nie – jak w przypadku udziału w nielegalnych podsłuchach – dwa.
Jednak prokuraturze jak na razie nie udało się zebrać dowodów na to, że podejrzane w tej sprawie osoby stworzyły grupę przestępczą. Dwóm kelnerom, którzy mieli zakładać podsłuchy, śledczy postawili zarzuty dotyczące nielegalnego podsłuchiwania polityków i ujawnienia nagrań. Dwaj biznesmeni usłyszeli z kolei zarzuty współudziału w procederze. Żaden z nich nie został aresztowany – głównie ze względu na niską karę, która im grozi.
Minister Sikorski nie wyklucza skierowania do prokuratury kolejnych zawiadomień w tej sprawie. „Rezerwuję też prawo do obrony moich dóbr osobistych wobec podsłuchiwaczy, ich mocodawców i dystrybutorów” – poinformował w kolejnym tweecie.
Radosław Sikorski został podsłuchany podczas rozmowy z ówczesnym wicepremierem i ministrem finansów Jackiem Rostowskim, która odbyła się w warszawskiej restauracji Roberta Sowy w styczniu tego roku. Zapis rozmowy ujawnił tygodnik „Wprost” 22 czerwca.
Zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie Sikorski złożył już następnego dnia (podobnie jak czwórka innych podsłuchanych polityków), nie obejmowało ono jednak podejrzenia o działaniu zorganizowanej grupy przestępczej.