Kraj

Premier po aferze z taśmami: nie będzie dymisji ministra Sienkiewicza

Premier Donald Tusk Premier Donald Tusk M. Śmiarowski / Kancelaria Prezesa RM
– Nie znajduję spraw, które kazałyby mi podejmować jakieś decyzje wobec ministra Sienkiewicza. Mówię o takich decyzjach jak dymisja – ogłosił premier na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w związku z ujawnionymi przez „Wprost” nagraniami rozmów m.in. prezesa NBP Marka Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem.

Według premiera dymisji nie będzie, bo obaj „rozmawiali o tym, jak pomóc, a nie jak zaszkodzić państwu polskiemu”, bo obaj się zastanawiali, w jaki sposób w Polsce możliwe jest sfinansowanie deficytu budżetowego. Poza tym – jak stwierdził – odwołanie Sienkiewicza oznaczałoby zgodę na zdestabilizowanie rządu z użyciem bezprawnych narzędzi. – Nielegalne podsłuchy to nie jest metoda na obalanie rządu – mówił premier. – Nikt z nas nie chciałby żyć w państwie, w którym są one akceptowane.

Przyznał, że sprawa jest dla niego „przykra” ze względu na słowa, które padały podczas nagranych rozmów. – Ze względu na swobodę stylu – precyzował Tusk, odpowiadając na pytanie jednego z dziennikarzy. – Mam o to oczywiste pretensje do ministra Sienkiewicza.

Premier nie chciał komentować zachowania prezesa NBP podczas rozmowy z Bartłomiejem Sienkiewiczem, nie chciał również powiedzieć, czy Marek Belka powinien zostać zdymisjonowany. – Nie jest to rolą szefa rządu – uciął Tusk, tłumacząc, że nie będzie ingerować w niezależność NBP.

Tusk zapewnił, że nie wysyłał ministra Sienkiewicza na spotkanie z Markiem Belką. – To spotkanie odbyło się z inicjatywy prezesa NBP – stwierdził premier. Podsłuchiwanie osób ze szczytów władzy szef rządu nazwał „próbą zamachu stanu”. – Nie chcę w żaden sposób umniejszać informacji, jakie przedostały się do opinii publicznej w związku z podsłuchiwaniem polityków. Chcę bardzo mocno podkreślić, że po raz pierwszy w historii Polski po 1989 roku mamy do czynienia ze zorganizowanym z zewnątrz podsłuchem. Był dobrze zorganizowany, trwał długi czas i dotyczył kilku miejsc – podkreślił Tusk.

Premier zaznaczył, że w ten sposób „destabilizuje się państwo polskie”. – Służby podjęły już działania, by sprawę wyjaśnić. Prokuratura podejmie również stosowne czynności – poinformował. Zapewnił, że jako premier skupia się teraz na na zachowaniu stabilizacji państwa i jego organów.

Tusk przestrzegał przed „rzucaniem się do tej rzeki, której nurt wyznaczył ktoś ze złą wolą, co nie ulega wątpliwości”.

Premier zapewnił, że ma zaufanie do szefów służb specjalnych. Nie chciał powiedzieć, czy w sprawę byli zaangażowani byli funkcjonariusze służb specjalnych. Przyznał, że badany jest każdy wątek. – Będę chciał, aby niezależnie od tego, jak źle oceniam styl rozmowy ministra Sienkiewicza, zaangażował się on w wyjaśnienie tej sprawy. Dotyczy to również szefów służb – powiedział premier, zaznaczając, że z tego powodu nie będzie nikogo dymisjonował, bo byłoby to przyłożenie ręki do demontażu najważniejszych narzędzi, którymi dysponują służby.

Tusk odniósł się również do przyszłości Sławomira Nowaka: – Kariera publiczna Sławomira Nowaka zakończyła się definitywnie. Tak długo, jak długo będę szefem Platformy, na pewno nie będziemy współpracować.

Projekt ustawy, o której rozmawiali szef NBP i minister Sienkiewicz, nie jest owocem tej rozmowy, był wcześniej omówiony i zaakceptowany przez szefa NBP i ministra finansów – zaznaczył Tusk. Według premiera był także jawny i dostępny w Biuletynie Informacji Publicznej. We wtorek informację o tym, w jaki sposób przebiegały rozmowy nad projektem ustawy o NBP, ma przedstawić minister finansów Mateusz Szczurek.

Premier podkreślił, że będzie się odnosił wyłącznie do faktów, dlatego nie rozmawiał z minister infrastruktury, szefem CBA i ministrem Pawłem Grasiem, których rozmowy również miałyby być nagrane.

***

Tygodnik „Wprost” opublikował część nielegalnych nagrań rozmów szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, prezesa NBP Marka Belki oraz Sławomira Nowaka, byłego ministra transportu w sobotę, 14 czerwca.

Z nagrań wynika, że Sienkiewicz prosił Belkę, by ten pomógł za pośrednictwem NBP w sfinansowaniu deficytu budżetowego. W ramach swoistego „odwdzięczenia się” Marek Belka zażądał odwołania ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego („Moim warunkiem jest dymisja ministra”, jak słyszymy na nagraniu). Na szali położył również konieczność nowelizacji ustawy o banku centralnym. Jak wiemy, Rostowski ministrem już nie jest, natomiast do Rady Ministrów wpłynął projekt wraz ze zmianami, których Marek Belka się na tych nagraniach domagał.

Na upublicznionych przez „Wprost” nagraniach znalazł się też szereg, delikatnie mówiąc, nietuzinkowych opinii ministra Sienkiewicza, jak np. ta o projekcie Polskich Inwestycji Rozwojowych („Ch.., dupa i kamieni kupa”), o Polsce („Państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje, dlatego, że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością”) i boiskach dla najmłodszych – orlikach oraz autostradach (te ostatnie Polacy mieliby według Sienkiewicza „mieć w dupie”).

Co do jego rozmówcy, Marka Belki, to ten miał powiedzieć, że ostrzegał premiera Tuska przed wybuchem afery Amber Gold na długo wcześniej.

Drugie upublicznione przez „Wprost” nagranie dotyczy rozmowy Sławomira Nowaka, byłego ministra transportu, z Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów, a zarazem byłym szefem Głównego Inspektoratu Informacji Finansowej. Jak się z niej dowiadujemy, Nowak miał prosić Parafianowicza, by ten pomógł odnośnie do kontroli skarbowej majątku jego żony. „Chcą ją trzepać cały 2012 rok” – miał powiedzieć Nowak, a zarazem prosić Parafianowicza, by „nie crossować tego” z jego rachunkami. Ten ostatni miał się do tej prośby odnieść pozytywnie.

Do tej pory nie wiadomo, kto, dlaczego i na czyje zlecenie te rozmowy nagrał. Wiemy jedynie, że – jak informuje tygodnik „Wprost” – to jeszcze nie koniec nagrań; krążą rzekomo kolejne, których bohaterami mają być m.in. Elżbieta Bieńkowska, prezes NIK i szef CBA. Zdaniem przedstawicieli tygodnika za nagraniami mogą stać służby specjalne, ludzie związani z BOR-em, grupy biznesowe lub konkurencja polityczna.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną