– Młodzi to jedna z głównych trosk UE – stwierdziła Janina Paradowska, gospodyni Poranka Radia TOK FM. Unia przeznacza na ich problemy ok. 20% środków. Dużo mówi się o bezrobociu, słychać głosy, że UE „powinna się uspołecznić”, a w Polsce debatuje się m.in. o potrzebie budowania przedszkoli. – Ale czy to nie jest polityka reaktywna: pojawił się problem, trzeba szukać narzędzi? – pytała publicystka.
Zdaniem Jerzego Baczyńskiego, redaktora naczelnego POLITYKI, trudno przewidzieć, co bunt młodych mógłby dziś oznaczać: – Powodów do niezadowolenia, zwłaszcza dla młodego pokolenia, w każdym z krajów europejskich jest mnóstwo. Jest wielkie pytanie, jakie formy może przybrać to niezadowolenie, jaką formę ekspresji. Widzieliśmy takie paroksyzmy tu i ówdzie – we Francji, w Anglii.
Baczyński podpowiadał: – Ja bym wolał, i myślę, że nie tylko ja, żeby ci młodzi znaleźli jakieś ujście dla swoich emocji w tym systemie politycznym, jaki istnieje. Żeby nawet tym systemem potrząsnęli, żeby byli mocniej obecni w tych formach, które są do dyspozycji. Problem w tym, że młodzi od polityki raczej stronią. – Mam wrażenie – to nie jest pewnie tylko kwestia wieku czy pokolenia – że oni ten system, te instytucje, które myśmy stworzyli, traktują z wielkim dystansem, niektóre wręcz jako obciachowe. Że jest chyba jakimś wstydem zapisywanie się zarówno do młodzieżowek partyjnych, jak i kandydowanie na radnych w gminach czy powiatach.
Stąd, w jego ocenie, duże poparcie dla propozycji radykalnych: – [Młodzi] tak oscylują między Palikotem, Narodowcami i Korwin-Mikkem. Myślę, że żadne z tych ugrupowań nie jest w stanie reprezentować ich cierpienia, bo to nie są konie, które mogą wygrać wyścig – podsumował.
Zdaniem Baczyńskiego z tym problemem zmaga się – bezskutecznie – cała Europa: – Jest wielki problem, w jaki sposób przełoży się to napięcie, które jest w młodym pokoleniu, na funkcjonowanie państwa, instytucji demokratycznych. Zwłaszcza że oni mają zupełnie inne formy organizacji, samoorganizacji, komunikacji.
Paweł Wroński poddał te tezy w wątpliwość: – Młode pokolenie nie ma czasu na buntowanie się, oni są zajęci rzeczywistością wirtualną. Uspokoją się zatem z wiekiem, jak każde poprzednie pokolenie? – zastanawiała się Janina Paradowska.
Jerzy Baczyński przekonywał, że można się spodziewać raczej innego scenariusza: – Mam obawę, że tym razem nie powtórzy się to, co było doświadczeniem poprzednich pokoleń, tzn. wsiąkanie generacji w system zbudowany przez starsze pokolenie. Zdaniem naczelnego POLITYKI położenie młodego pokolenia jest wyjątkowe, inne niż to będące udziałem dzisiejszych dorosłych: – Jest tak poważne zaburzenie poczucia bezpieczeństwa i czytelności karier, możliwości wyboru dróg życiowych, że w zasadzie to dzisiejsze młode pokolenie nie ma niczego pewnego w ręku.
Pokolenia wstecz sytuację miały ułatwioną: – Kiedy zaczynało się jakąś karierę – czy dziennikarza, czy profesora, czy nauczyciela, czy nawet robotnika – miało się perspektywę doczekania emerytury. Teraz wiadomo, że tak nie będzie. To, w jego ocenie, m.in. skutek zmian cywilizacyjnych i technologicznych.
Profesor Radosław Markowski (SWPS) stwierdził, że w tej sytuacji należy wrócić do solidaryzmu międzypokoleniowego.
Redaktor naczelny POLITYKI uznał jednak, że młodzi muszą urządzić tę rzeczywistość po swojemu: – To jest świat, który się stwarza na nowo, który musi wymyślić jakieś nowe struktury i systemy społeczne. To jest zadanie, które spadnie na młodych. My im tego nie załatwimy.
O młodych Polakach, którzy pracują poniżej kwalifikacji i zaczynają powątpiewać w sens szkolnictwa wyższego, pisze w aktualnym numerze POLITYKI Ewa Wilk w tekście „Czy warto się jeszcze uczyć?”.