Polską ocenę sytuacji znaliśmy już wcześniej: rosyjskie działania na Ukrainie w sposób oczywisty łamią zasady pokojowego współżycia narodów i dla naszego kraju stwarza to poważne ryzyko, zapewne większe niż dla naszych partnerów. Co Polska zrobi, jak postąpi? – tego Radosław Sikorski nie powiedział, bo ani on, ani nikt inny tego nie wie. Minister zadowolił się formułą: „Rosji zachowującej się tak, jak na Ukrainie, stosownie odpowiemy razem z całym Zachodem”.
Stosownie – to pojemna formuła dyplomatyczna. Ważne też, że Polska nie sili się na samodzielne eksperymenty i podkreśla, że działać będzie w ramach wspólnoty, o której członkostwo tak długo i usilnie zabiegała.
Stosownie – to niedyplomatyczne pustosłowie. Minister przypomniał, że konflikt wokół Ukrainy może trwać jeszcze długo, ale Rosja w konfrontacji ideologicznej nie ma szans, bo stosunek jej potencjału gospodarczego do potencjału Unii Europejskiej razem z USA i Kanadą jest jak 1 do 18. Gorąca wojna toczyć się więc nie może. Może natomiast toczyć się nowa Zimna Wojna, długa, a może trwała niestabilność na Wschodzie. I jesteśmy na nią przygotowani – wzmacniamy Sojusz Atlantycki, w tym fizyczną obecność jednostek, sprzętu i infrastruktury sojuszniczej w Polsce, staramy się o niezależność energetyczną, próbujemy budować unię energetyczną, pomagamy Ukrainie – politycznie i gospodarczo.
To Sikorski przypomina – i bardzo dobrze – ale nie przyjmuje zimnowojennego tonu. Zwraca uwagę, że gotowi jesteśmy wesprzeć wysiłki dyplomatyczne dla uspokojenia sytuacji na Ukrainie. Co więcej, minister ma dla Rosji także pozytywne przesłanie – chce rozwijać stosunki gospodarcze z Rosją, podkreśla sukces małego ruchu granicznego z Rosjanami z Królewca. Rosja ma wiele do zyskania na współpracy z Zachodem i może ciągle wejść na dobrą drogę.
Czy wejdzie? Tu Sikorski pozwolił sobie na złośliwość wobec Putina, bo przypomniał, że w artykule programowym sprzed 15 lat prezydent Rosji ubolewał, że przez prawie 7 dekad jego kraj poruszał się po drodze donikąd, z dala od głównego szlaku cywilizacji, i że czas przedstawić Rosjanom strategię odrodzenia i rozkwitu kraju. No cóż, powtórny podbój Krymu na pewno taką strategią nie jest. Może Putin za radą Sikorskiego wróci do wizji, którą sam zapowiadał.