Kraj

Siostra winna, gender też

Duchowni bronią zakonnicy z Zabrza jak księży pedofilów

Zabrze – Ośrodek Wychowawczy prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Boromeuszek. Zabrze – Ośrodek Wychowawczy prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Boromeuszek. Maciej Jarzębiński / Forum
Okryta niechlubną sławą siostra Bernadetta ma iść do więzienia na dwa lata – orzekł sąd rejonowy w Zabrzu.

Tym samym odrzucił jej wniosek o zawieszenie kary, wymierzonej za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dziećmi (m.in. za podżeganie do pedofilii) w prowadzonym przez nią niegdyś Specjalnym Ośrodku Wychowawczym Zgromadzenia Sióstr Boromeuszek w Zabrzu.

Orzeczenie to jest dowodem, że na szczęście nie wszystkie instytucje polskiego państwa ulegają presji Kościoła i niektórych środowisk z nim związanych, by obywateli w sutannach czy habitach – nawet jeśli popełniają oni przestępstwa – traktować inaczej niż pozostałych. Sugestie takie bywają wyrażane wprost, ale zwykle rzecz polega na milczącym, zwyczajowym wręcz, ochronnym parasolu milczenia nad kościelnymi nieprawościami i odwracaniem od nich oczu.

Wszak w przypadku ośrodka siostry Bernadetty (takie imię w zakonie nosiła Agnieszka F.) rozmaite instytucje i osoby zaufania publicznego (kuratorium i nauczyciele oraz lekarze, o samym zakonie nie wspominając) przez lata lekceważyły rozmaite sygnały mogące świadczyć o nieprawidłowościach, a raczej jeszcze gorzej – udawały, że niczego nie zauważają.

Lecz sprawa ta ma jeszcze inny wymiar. Jego symbolem jest nawet nie tyle zachowanie samej skazanej, bo od przestępcy nie można przecież wymagać ani natychmiastowej moralnej przemiany, ani zrozumienia swej winy (nawet jeśli jest nim zakonnica, od której – zdawałoby się – można wymagać szczególnego wyczucia etycznego). Nie można też zabronić mu walki o swoje interesy wszelkimi prawnie dopuszczalnymi metodami – w tym wnioskowania o odroczenie czy zawieszenie kary, choćby i z wątpliwymi uzasadnieniami.

Bardziej uderzający jest sposób, w jaki siostry Bernadetty broni w mediach jedna z zakonnic jej zgromadzenia. Oto bowiem – jej zdaniem – współwinnymi mają być również członkowie rodzin molestowanych dzieci (bo przemocy doświadczały one jeszcze przed przyjęciem do ośrodka) i one same (bo były „trudne”) oraz.

Reklama