Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Prawy i prosty

Tomasz Adamek – bije z prawej

Tomasz Adamek ze Zbigniewem Ziobrą. Zbyszek lubi Tomka, a Tomek Zbyszka za jednakowość poglądów, co bokser przyznał w telewizji. Tomasz Adamek ze Zbigniewem Ziobrą. Zbyszek lubi Tomka, a Tomek Zbyszka za jednakowość poglądów, co bokser przyznał w telewizji. Bartosz Krupa / EAST NEWS
W marcu zdolny bokser Tomasz Adamek z Gilowic koło Żywca nie został w Ameryce mistrzem świata wagi ciężkiej. Zdecydował więc zostać w Europie parlamentarzystą frakcji prawicowej.
Adamek to bokser wybitny – kilkukrotny zawodowy mistrz świata federacji IBF i IBO w junior ciężkiej, WBC w półciężkiej.Wojciech Kubik/EAST NEWS Adamek to bokser wybitny – kilkukrotny zawodowy mistrz świata federacji IBF i IBO w junior ciężkiej, WBC w półciężkiej.

Walczył w miasteczku Bethlehem, przegrał na punkty z Ukraińcem Głazkowem. Jak zwykle przed walką prosił Boga o siłę. Po walce siedział ze spuszczoną głową w szatni. Przyszedł do niego Janusz Pindera, król znawców boksu wśród dziennikarzy – zobaczył poranionego od ciosów, pękniętego psychicznie człowieka.

Natomiast dwa tygodnie później Pindera zobaczył go w garniturze – bokser martwił się, że Europa ginie z powodu masowego usuwania ciąż, homoseksualistom radził zejść ze złej drogi. Jak zwykle na świadka swoich słów brał Boga. Niebywałe tempo przemiany, ocenił Pindera, ale samą zmianą zajęcia nie był zdziwiony.

Kiedyś rozmawiali o przyszłości – Tomek rozważał różne warianty: chciał zostać amerykańskim biznesmenem albo polskim politykiem, bo miał propozycje od paru polskich partii – pan się nadaje, mówili mu. Ja się szybko uczę, wyjaśniał, będzie, jak Bóg pozwoli. Znają się jednak od lat i Pindera wie: gdyby Bóg wysłuchał modlitw w Bethlehem i pozwolił pobić Ukraińca, Tomek by w politykę nie szedł. Liczyłby dolary, bo bardzo je lubi.

Za dzieciaka

Był twardy jak stal, mówią znajomi ze wsi Gilowice – z nim zadrzeć, to był wyrok. Ale jednocześnie był honorowy, wierzący w Boga, uparty, służył do mszy, złego słowa na rodzinę nie dał powiedzieć. Mały, zawzięty, żylasty chachar.

Od dzieciaka kopał się z życiem, bo tak wyszło – ojca znał tylko z fotografii. Adamek Józef, kierowca autobusu, zginął w wypadku w 1978 r. – dwa autobusy spadły wtedy z mostu do Jeziora Żywieckiego, 30 nieżywych, matka została z czterema córkami i dwuletnim Tomkiem sama. Ludzie szeptali, że nieoświetlona milicyjna suka stała na moście i stąd wypadek, ale wina i tak spadała na autobusiarzy.

Polityka 16.2014 (2954) z dnia 15.04.2014; Polityka; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Prawy i prosty"
Reklama