Jacek Żakowski: – Skąd ludzie wiedzą, jak uprawiać seks?
William L. Yarber: – Dziś głównie z internetu.
A wcześniej?
Od braci, sióstr, kolegów, którzy przeważnie też nie mają doświadczenia, ale coś gdzieś słyszeli albo coś sobie wyobrazili.
A rodzice?
Rodzice nigdy nie byli ważnym źródłem informacji o seksie. Historycznie biorąc, matki i ojcowie o seksie uparcie milczą. A jeśli cokolwiek mówią, to tylko: „nie rób tego do ślubu”. Ale w dniu ślubu, a nawet po ślubie rodzice nie robili się specjalnie rozmowni. Specyfika więzi między rodzicami a dziećmi sprawia, że zwykle jest im trudniej rozmawiać o seksie niż rodzeństwu albo przyjaciołom, a nawet obcym ludziom.
Podobno kiedy brytyjska królowa Wiktoria zapytała matkę, co robić w noc poślubną, usłyszała: „leż spokojnie i myśl o imperium”. Gdyby jej mąż usłyszał to samo, dynastia by wymarła.
Dlatego to była typowa rada dla kobiet. Rada dla mężczyzn była dokładnie przeciwna. Zawsze szukaj seksu. Im więcej partnerek, tym lepiej. Im wcześniej zaczniesz, tym lepiej. Mężczyzna miał zawsze chcieć seksu i być gotowy na seks. W Ameryce mówimy, że do uprawiania seksu mężczyzna potrzebuje miejsca, a kobieta powodu. W zdecydowanej większości kultur mężczyźni byli dużo bardziej seksualni niż kobiety.
Dlaczego?
Biolog ewolucyjny powie, że celem była reprodukcja. Zapewnienie przetrwania naszemu DNA jest obowiązkiem samca. Im intensywniej sieje, tym większa szansa na liczne potomstwo, które przekaże DNA dalej. Im więcej seksu, tym mniejsze ryzyko, że nasze DNA zginie. Ryzyko, które ponoszą kobiety, jest diametralnie inne. Prawie rok w ciąży. Potem lata uwiązania przez obowiązek opieki nad dzieckiem i do całkiem niedawna duże prawdopodobieństwo, że ono nie przeżyje, więc cały wysiłek pójdzie na marne.