Z uzasadnienia wniosku prezydenta wynika, że – w zasadzie – ma poważne wątpliwości w stosunku do wszystkich, zaproponowanych rozwiązań. Poczynając od umorzenia obligacji, znajdujących się w portfelach funduszy, a kończąc na zakazie reklamy towarzystw emerytalnych. Te wątpliwości są tak poważne, że każą się zastanowić, czy – w takim razie – prezydent w ogóle powinien ustawę podpisywać, jeśli naprawdę uważa, że jest tak fatalna. A może po prostu nie chce narażać się zwolennikom OFE, których grono okazało się liczne i wpływowe? Prezydent w uzasadnieniu niemal cytuje wiele ich argumentów.
Prezydent tłumaczy, że kontrowersyjne zmiany w OFE podpisał, ponieważ zdaje sobie sprawę z trudności, w jakich znalazły się finanse państwa i z tego, że trzeba ratować budżet. Odchudzenie drugiego filara i uczynienie go dobrowolnym bardzo to ułatwi. Zachowanie głowy państwa też może jednak budzić wątpliwości. Sugeruje bowiem, że OFE stały się ofiarą , którą złożono na ołtarzu budżetu. A to nieprawda. Nawet bowiem, gdyby finanse państwa nie wymagały błyskawicznego ratunku, koncepcję drugiego filara trzeba byłoby zmienić. Czas pokazał, że ma bowiem sporo wad. Za drogo nas kosztuje. Inna sprawa, że wtedy rząd by się pewnie na taki ruch nie zdecydował. Zrobił to, bo naprawdę ma nóż na gardle. Tyle że ratowanie finansów państwa to problem nie tylko Donalda Tuska, ale także wszystkich Polaków. To także nasz budżet. Ratowanie go jest także w naszym interesie, nie tylko rządu.
Podpisanie ustawy przez prezydenta pozwala rządowi nadal funkcjonować normalnie. Realizować budżet 2014, którego projekt skonstruowano tak, jakby zmiany w OFE już były zaakceptowane. Jakby musiały stać się faktem. Transfer części składek z drugiego filara do ZUS daje nawet finansom państwa pewien oddech, luz, znacznie ułatwi koalicji PO-PSL rządzenie. Luz chwilowy, ale jednak. Gdyby Bronisław Komorowski ustawy o OFE nie podpisał, w finansach państwa powstawała dziura, której nie byłoby czym zasypać. Pod tym względem opozycja ma rację, prezydent zachował się jak notariusz interesów partii, z której się wywodzi.
Ale odesłanie podpisanej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego może okazać się bombą z opóźnionym zapłonem. Przygotowywano ją w pośpiechu, niektóre jej zapisy mogą okazać się niekonstytucyjne. Gdyby krytyczny wyrok TK zapadł przed wyborami parlamentarnymi, Platforma może mieć nie lada kłopot. dsyłając ustawę do Trybunału Bronisław Komorowski zdystansował się jednak nie tylko od kontrowersyjnych zmian w OFE, ale także od wspomnianej partii, z której się wywodzi.