Kraj

Sześciolatki do szkół, rząd - do roboty

Upadł wniosek o referendum

Sejm odrzucił wniosek o referendum dotyczące obowiązku szkolnego sześciolatków. Całe szczęście.

W sprawie przygotowania szkół do przyjęcia sześciolatków w ostatnich latach zdecydowanie za mało się robiło, a za dużo mówiło. Z jednej strony o tym, jak w polskich szkołach jest źle – to opozycja i społeczny ruch obrońców maluchów. Z drugiej, jak jest dobrze – to głównie minister Krystyna Szumilas (na spot promujący reformę edukacji wydano 4 mln zł). Nie potrafię sobie wyobrazić, jakie nowe argumenty mogłyby się pojawić po którejkolwiek z tych stron w kolejnych miesiącach ogólnonarodowej dyskusji, poprzedzającej referendum.

Z pewnością w spotach, billboardach i ekspertyzach, w których przekonani usiłowaliby przekonać przekonanych, utonęłyby kolejne miliony złotych. Mniej oczywiste jest, jakie referendum przyniosłoby rozstrzygnięcie, prawdopodobnie - żadnego, ponieważ zbyt mało Polaków wzięłoby w nim udział, by było ważne. I to mimo desperackich starań, by zwiększyć liczbę zainteresowanych, bo tylko tak można rozumieć dodanie do pytania o 6-latki innych kwestii, którymi inicjujące referendum stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodzica nigdy się nie zajmowało. Na przykład sprawy gimnazjów.

PiS niemal od razu zapowiedziało, że wkrótce złoży kolejny, klubowy, wniosek o referendum. Dziś jednak po stronie rządu może pojawić się pokusa odtrąbienia sukcesu (tym słodszego, że do ostatnich godzin przed sejmowym głosowaniem niepewnego, ze względu na brak koalicyjnej stabilności) i zaniechanie dalszych wysiłków, aby sytuację w szkołach ostatecznie doprowadzić do porządku – i z myślą o 6-latkach, i 7-latkach, i starszych uczniach.

Do zrobienia wciąż jest sporo - począwszy od dokończenia remontów, kupna odpowiednich mebli, przez dokładne przejrzenie kolejnych podstaw programowych, a skończywszy na solidnym wsparciu nauczycieli tak, by radzili sobie z pracą z najmłodszymi uczniami, gdy przechodzą na dalsze etapy nauki. Dziś to właśnie budzi największy niepokój. Czy władze oświatowe zmobilizują się wreszcie, by dokończyć to, co przez lata nieudolnie było zaczynane i porzucane. To jeszcze jedna kwestia, której nie można być pewnym. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że tak.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną