Eksmisja pary starszych ludzi na warszawskim Mokotowie, którą 13 lat temu blokował Piotr Ikonowicz, była jedną z 13 222 przeprowadzonych w 2000 r. Pod koniec października za blokowanie tej eksmisji Ikonowicz trafił na trzy miesiące do więzienia, bo nie chciał odbyć nałożonej wcześniej kary prac społecznych. Ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości prowadzonych od 1999 r. wynika, że właśnie 2000 r. był rekordowy pod względem wykonanych przez komornika eksmisji. Najmniej dokonano ich w 2006 r. – 6749. W zeszłym roku do komorników wpłynęło 9070 wniosków o eksmisje, a wykonano ich 7812. Na ten rok przeszło jeszcze 9167 zaległych z lat ubiegłych wyroków.
Najważniejszą instrukcją dla komorników przeprowadzających eksmisje jest rozporządzenie ministra sprawiedliwości z grudnia 2011 r., wydane przez Jarosława Gowina. Komornik przystępuje do egzekucji na podstawie prawomocnego wyroku sądu. Gdy komornik ustali, że dłużnik nie ma prawa do korzystania z jakiegokolwiek innego lokalu, występuje do gminy o wskazanie nowego miejsca zamieszkania. Prawo do lokalu zastępczego mają m.in.: kobiety w ciąży, małoletni, niepełnosprawni i ubezwłasnowolnieni wraz z opiekunami, obłożnie chorzy, emeryci i renciści korzystający z pomocy społecznej oraz bezrobotni. Innych dłużników komornik eksmituje do noclegowni, schroniska lub innej placówki zapewniającej miejsce noclegowe wskazane przez gminę.
Eksmisji nie wykonuje się między 1 listopada a 31 marca, „jeżeli osobie eksmitowanej nie wskazano lokalu, do którego ma nastąpić przekwaterowanie”. Jednak tego artykułu „nie stosuje się, gdy powodem opróżnienia lokalu jest stosowanie przemocy w rodzinie lub wykraczanie w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, albo niewłaściwe zachowanie czyniące uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku albo gdy zajęcie lokalu nastąpiło bez tytułu prawnego”.
Najwięcej eksmisji przeprowadza się w Warszawie, Krakowie i Szczecinie. W Polsce wciąż brakuje długofalowego pomysłu na politykę mieszkaniową równoważącą interesy właścicieli (którzy niejednokrotnie gwałtownie podwyższają opłaty, by pozbyć się niechcianych najemców) oraz lokatorów (którzy z kolei niejednokrotnie lekceważą swoje zobowiązania wobec dysponenta mieszkania). Symbolem tej sytuacji może być opisana ostatnio przez media historia małżeństwa z kilkutygodniowym dzieckiem, które w oczekiwaniu na lokal socjalny mieszka w samochodzie.