Psychuszki dla zabójców
Psychuszki dla zabójców. Jest ustawa o przymusowym leczeniu
Powodem dla którego resort sprawiedliwości jeszcze pod kierownictwem Jarosława Gowina zaczął przygotowywać ustawę, było spodziewane rychłe wyjście na wolność seryjnego zabójcy Mariusza Trynkiewicza. Zabił w Piotrkowie Trybunalskim pod koniec lat 80. czterech chłopców. Tło zbrodni było natury seksualnej. Według psychiatrów istnieje duże prawdopodobieństwo, że Trynkiewicz w sprzyjających warunkach ponownie może zabijać. Nie stwierdzono u niego choroby psychicznej, ale wypaczoną osobowość, lubieżność i sadyzm. Sąd skazał go w 1989 r. na karę śmierci, której już wówczas w Polsce nie wykonywano. Na mocy amnestii zmieniono tę karę na najwyższą w obowiązującym wtedy kodeksie – 25 lat więzienia. Termin upływa mu w lutym 2014 r.
Media co pewien czas epatują opinią publiczną sensacyjnymi doniesieniami. Najpierw informowano, że na wolność wyjdzie stu seryjnych zbrodniarzy, których z powodu moratorium obowiązującego w Polsce od 1988 r.ominęła kara śmierci, potem zmniejszono ich liczbę do kilkunastu. Tymczasem naprawdę groźny jest jedynie wspomniany zabójca z Piotrkowa i słynny wampir z Bytowa Leszek Pękalski (skazany na 25 lat, koniec kary w 2017 r.). Wśród kilkunastu osób którym zamieniono karę śmierci na inne wyroki, część już nie żyje, inni dostali dożywocie, jeden zabił dwie nastolatki na tle seksualnym, ale nie był seryjnym zabójcą, inny zabił 11-letnia dziewczynkę po pijanemu, pozostali popełniali swoje czyny nie jako seryjni mordercy, ale z pobudek materialnych, lub z zemsty.
Czy dla Trynkiewicza i Pękalskiego warto ryzykować narażenie się na zarzut wprowadzenia prawa działającego wstecz? Być może tak, bo nie ma innego prawnego sposobu na skuteczne unieszkodliwienie tych osób. Ale nie można robić opinii publicznej wody z mózgu, powołując się na jakąś mityczną armię psychopatycznych zbirów czających się w ukryciu. To nieuczciwe.
Ustawa jest potrzebna w odniesieniu do osób, które będą popełniać zbrodnie spowodowane psychopatycznymi skłonnościami, a których sądy nie skażą na dożywocie. W ich przypadku nie ma obawy, że nowe prawo zadziała wstecz. Krytycy argumentują, że ustawa może być wykorzystywana do separowania osób niewygodnych, na wzór sowieckich psychuszek. Byłby to zamach na demokratyczne reguły. Minister Sprawiedliwości Marek Biernacki odrzuca takie obawy. Twierdzi, że nad ustawą pracowali najlepsi specjaliści, badali ją pod kątem orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości i ewentualnych zastrzeżeń Trybunału Konstytucyjnego. Jeżeli te instytucje uznałyby niezgodność ustawy z obowiązującymi regulacjami, minister zapowiedział, że poda się do dymisji.